poniedziałek, 28 października 2013

Chapter 1

Oczami Ryana

Samochód jechał przez opustoszałą jezdnie 160km\h. Nikt by się nie spodziewał że takie stare auto jakie miał przeciwny gang tak szybko będzie jechał. W żaden sposób nie mogliśmy go dogonić, wręcz przeciwnie z minuty na minute oddalał sie od nas coraz bardziej.

- Kurwa, co robimy ?! - Wrzasnąłem nieźle zdołowany.

- Przykro mi stary, ale nie dogonimy ich. - Odezwał się zmieszany Justin.

Z całej siły uderzyłem w boczną szybę, ta zaś rozleciała się na kawałeczki. Te skurwysyny zapłacą za to że n tknęli moją siostrę..


Oczami Roxanne


Przez długi okres czasu jechaliśmy po wybojach, powodując kilkakrotne uderzenia jakiegoś przedmiotu o moje plecy. Siedziałam w bagażniku, ze związanymi rękami jak i nogami. Jeszcze jakby tu było więcej miejsca to może by mi się udało uwolnić, ale niestety, nie starczyło mi nawet przestrzeni do wyprostowania nóg. Skromnie mówiąc byłam przerażona, w ogóle nie wiedziałam co się dzieje, kim są ci ludzie, dlaczego mnie zabrali. To wszystko stało się tak nagle, jakby porywacze od dawna to planowali. Rozmawiali o czymś ale przez głośny dźwięk silnika nie miałam żadnej szansy na usłyszenie nawet najmniejszego słówka. Obok mnie były jakieś metalowe rury które przy każdym zakręcie uderzały mnie w głowę. Gdy po raz tysięczny wjechaliśmy w ogromną dziurę, samochód się zatrzymał.

Usłyszałam głośny trzask drzwi, kroki, potem dwóch mężczyzn otworzyło bagażnik. Nie zamierzali mnie z niego wyciągnąć. Jeden z nich wyjął zza pleców jakiś przedmiot, przez ściekające łzy nie mogłam rozpoznać co to było. Drugi chłopak chwycił moją erkę, po chwili poczułam straszne ukłucie, krzyknęłam z bólu. Chwile potem ból minął a ja odpłynęłam opadając na szorstką wykładzinę...

- Wstawaj - Poczułam mocne szarpanie i donośny głos koło mojego ucha.

Niechętnie podniosłam powieki które w tamtym momencie ważyły grubo ponad tone. Zdezorientowana popatrzyłam na twarz chłopaka który nie wyglądał ani trochę na miłego.

- Co się stało ? - Lekko się podniosłam z niewygodnego łózka, a czując niemiłosierny ból głowy położyłam palce na skroni.

- Długo spałaś, jak się czujesz ? - Spytał zmieniając swój ton głosu na bardziej łagodny.

- Kim jesteś ? Co ja tu robię ? - Spytałam przyglądając się każdemu zakątku pokoju w którym aktualnie się znajdowałam.

- Kotku, nic nie pamiętasz ? - Zaśmiał się wrednie patrząc na mnie z rozbawieniem w oczach.

Spojrzałam na niego. Westchnął i usiadł obok mnie.

- Jestem Jason, pracujesz dla mnie - Dotknął swoją zimną ręką mojego policzka, od razu nieprzyjemne dreszcze przebiegły po moim ciele.

- Pracuje ?

- Tak, od dawna - uśmiechnął się zadziornie.

- Dlaczego tego nie pamiętam ?

- Miałaś wypadek przy pracy - wytłumaczył, lekko przytaknęłam będąc bardzo zdziwiona i zakłopotana.

- A jak mam na imię ? - Spytałam cicho.

Uczucie które mi wtedy towarzyszyło było nie do opisania, kompletna pusta, nic.

- Roxanne - Przynajmniej tyle już wiedziałam.

Chłopak widząc że na razie nie mam już żadnych pytań bez słowa opuścił pokój, o ile to pomieszczenie można nazwać pokojem. W mojej głowie tak naprawdę było mnóstwo pytań, ale coś w środku nie pozwoliło mi ich zadać. Zostałam sama w ciemnym pokoju, zupełnie nie wiedziałam co robić, nic nie wiedziałam, wszystko było takie obce. Najbardziej zastanawiałam się jaką prace musiałam wykonywać żeby doprowadzić się do takiego stanu. Miałam nadzieje że wkrótce się dowiem..


Pół roku później


- Ani drgnij ! - Warknęłam przykładając mały pistolet do skroni jednej z najgorszych szumowin jakie do tej pory poznałam.

 Chłopak zaśmiał się kpiąco.

- Zamknij tą przebrzydłą mordę albo nigdy nie będziesz miał okazji jej już otworzyć. - Odbezpieczyłam broń, wywołując u mężczyzny dreszcze.

- Nie zrobisz tego - droczył się ze mną.

- Chcesz się przekonać ? - Szepnęłam wprost do jego ucha.

Ten tylko przełknął głośno ślinę.

- Nie baw się swoją ofiarą, Roxy - Odezwał się Jason który towarzyszył mi w wykonaniu mojej misji.

Przytaknęłam lekko i odwracając wzrok nacisnęłam spust. Niewielka ilość krwi pojawiła się na moich ciuchach wywołując na mojej twarzy grymas.

- Dobra robota - Szorstki głos dobiegł do moich uszu powodując gęsią skórkę.

- Dziękuje - podeszłam do mojego szefa.

On natomiast zdecydowanie objął mnie w tali przyciągając do siebie bardzo blisko.

- Wracamy - Zaczął mnie ciągnąc w stronę niedużej furgonetki.

Bez słowa usiadłam na siedzeniu pasażera. Jason odpalił samochód i nie patrząc na przechodniów wcisnął pedał gazu. Potrącił dwie osoby, ból, śmierć sprawiały mu przyjemność, kochał zabijać. Ja nie byłam taka, robiłam to bo w innym przypadku to ja teraz leżałabym na ulicy wykrwawiając się na śmierć. Zmuszają mnie do tego. Codziennie dostaje nowe zlecenia, nie są one jednak takie jak dostają inni, ja zabijam, oni kradną, sprzedają, grożą. Doceniam to co mam, gdy patrze na dziewczyny które uprowadza Jason i co każe im robić na samą myśl o tym zbiera mi się na wymioty.

- Wysiadaj - warknął parkując przed dużym magazynem.

Wykonując jego polecenie, zamknęłam drzwi auta i nie czekając na niego weszłam do ''domu''. Jak zwykle dym papierosowy roznosił się po całej parceli znacznie utrudniając oddychanie. Pięciu mężczyzn siedziało na starej kanapie oglądając jakiś serial w telewizji.

- Ej, maleńka, choć do nas zabawimy się. - Odezwał się jeden z nich patrząc na mnie.

Za nim zdążyłam coś powiedzieć po całym magazynie rozniósł się głośny strzał. Jas (Jason) stał obok mnie trzymając wycelowany pistolet w nieżywego chłopaka. Na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmiech, obserwował kolejną swoją ofiarę, po chwili bez słowa opuścił pokój.
Reszta zgromadzonych trwała w bezruchu, bojąc się że jeden ich niewłaściwy ruch może  pociągnąć za sobą jakieś konsekwencje. Nie mogąc patrzeć na leżącego na podłodze trupa, poszłam w stronę mojego pokoju.

- Kurwa ! - Usłyszałam przekleństwa które dochodziły z pomieszczenia w którym przebywał Jason.

- Oni nie mogą jej spotkać ! - Krzyknął do kogoś coraz bardziej podnosząc swój ton głosu.

- Załatwimy tą sprawę sami, przygotuj ludzi - Warknął zakańczając swoją rozmowę.

 Nim zdążyłam odejść od drzwi, przede mną pojawił się on.

- Podsłuchiwałaś, suko ?! - Spojrzał na mnie z góry z racji tego że był o wiele wyższy.

Nie odpowiedziałam, jedynie spuściłam wzrok.

- Odpowiedz ! - Zamachnął się, jego rękę wylądowała na moim policzku na pewno zostawiając czerwony ślad.

Syknęłam z bólu, automatycznie odwracając głowę w bok.

- Przepraszam - wyszeptałam chwytając się za policzek.

- Lepiej zejdź mi z oczu, albo nie ręczę za siebie - nie musiał powtarzać dwa razy, wiedziałam do czego był zdolny i czym to może się skończyć.

Posłusznie udałam się do pokoju, zamykając go na klucz. Powinnam się już to tego przyzwyczaić, ale za każdym razem boli coraz bardziej. Niestety, moja natura nie pozwalała mi siedzieć i bezczynnie czekać. Ja chciałam, a nawet musiałam wiedzieć kto do niego dzwonił, kto był następną ofiarą...

_______________________________________
I jest pierwszy rozdział :) Myślę że się podoba i będzie ktoś to czytał :)







4 komentarze:

  1. super opowiadanie <3 a o co za piosenka i found you ? kto ją spiewa ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta pierwsza piosenka to: http://www.youtube.com/watch?v=UsUN7masXKU << Macie linka ;**

    OdpowiedzUsuń