niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 14

Był mrok, mieliśmy nadzieje że przejeżdżające radiowozy nas nie zauważą. Niestety już chyba za późno było na jakieś przemyślenia, samochód zaparkował niedaleko nas. Wysiadło z niego dwóch funkcjonariuszy, którzy z każdą chwilą zbliżali się do nas coraz bardziej. Nagle, jakby na wysłuchanie moich modlitw, coś rozproszyło uwagę mężczyzn. Kilka strzałów sprawiło że policjanci pobiegli w stronę z której dochodził dźwięk. Szybko wstaliśmy z ławki, biegnąc w przeciwnym kierunku.

Odwróciłam się jeszcze na chwile, widząc chłopaka leżącego na ziemi. Musiałam mu pomóc, pomoc za pomoc, dług trzeba spłacić. Wycelowałam pistolet w nogę jednego z funkcjonariuszy i szybko pociągnęłam za spust. Padł na ziemie wijąc się z bólu, chłopak miał szanse by uciec. Połowa policjantów za nim pobiegła, natomiast druga ruszyła w naszą stronę. Gdy tylko zaczęłam uciekać, zobaczyłam że nigdzie obok nie ma Justina, zostawił mnie.

Uciekł, by ratować swój tyłek, to się normalnie nazywa męstwo. Nie wiedziałam jak daleko byłam od policjantów, nie wiedziałam jaka odległość nas dzieliła. Już powoli zaczynałam nie tylko tracić powietrze w płucach, ale i nadzieje że uda mi się uciec. Nogi już zupełnie odmawiały mi posłuszeństwa, schowałam się za rogiem, by choć na chwile odpocząć.

Nie minęła nawet chwila a za sobą poczułam zimne ręce. Już miałam krzyknąć ale zakryły mi usta, ciągnąc w ciemną alejkę. Oczywiście że się wyrywałam, ale co to da, przez bluzę czułam że koleś za mną ma niezły kaloryfer. Gdy byliśmy już w ciemnym, cichym miejscu powoli uwolnił mnie ze swojego uścisku. Odwróciłam się i chyba się domyślacie kogo zobaczyłam. Widziałam Justina parę razy wściekłego, ale teraz przechodził samego siebie.

- Co ty kurwa odpierdalasz !? - Krzyknął mi w twarz.

Jego pięści były zaciśnięte, a knykcie stały się aż białe.

- Musiałam mu pomóc - Przeniosłam wzrok na swoje buty.

- Jak można być aż tak głupią suką. - Zatkało mnie, pierwszy raz mnie tak nazwał.

Udałam ze się nie przejęłam, choć było zupełnie inaczej.

- Nie znasz mnie, nie oceniaj..

- Nie ! To ty siebie nie znasz, nie wiesz kim na prawdę jesteś ! - Wydarł się, na siłę utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.

- Nie wiesz nic o swoim prawdziwym życiu, nie pamiętasz rodziny, bliskich. A to kurwa wszystko przez twojego wspaniałego ''szefa''. Nie wiesz tego że twój brat starał się jak mógł, chciał dawać ci wszystko co najlepsze...teraz nie wiesz tego że prosił mnie bym to ja teraz się tobą opiekował, był przy tobie, zgodziłem się bez zastanowienia, ale teraz nie wiem czy dobrze zrobiłem..- Wszystko to mówił patrząc mi w oczy, co jeszcze bardziej łamało mi serce.

To co powiedział, odtworzyło mi myśli. Różne scenki z mojego życia pojawiały się przed moimi oczami. Wszystkie chwile spędzone z rodzicami, ich śmierć, dom dziecka, te wszystkie lata modlitwy o lepszy dzień, w końcu normalne życie, do czasu... Miałam ostatnie pytanie które mnóstwo razy pojawiało się w mojej głowie.

- Czy Ryan żyje ?

- Nie wiem..

- Justin, my musimy sprawdzić co z nim jest, ja sobie nie daruje jak mu się coś stanie. - Z frustracji ciągnęłam za włosy, myśląc że to coś pomoże.

Nie mogłam pogodzić się z myślą że moja jedyna rodzina, przeze mnie mogła zginąć. Jakbym mogła oddałabym swoje życie za niego.

- Jak chcesz się do niego dostać, dziewczyno, nie wiemy nawet gdzie jesteśmy - Odwrócił się do mnie plecami ukrywając twarz w dłoniach.

- Jeżeli nie chcesz iść ze mną, sama pójdę - Szepnęłam w jego stronę, robiąc mały krok w przód.

- Mam jakieś inne wyjście ? - Spojrzał na mnie.

Pokręciłam przecząco głową, lekko się uśmiechając.

- Przecież wiesz że we dwójkę damy radę - Podeszłam do niego kładąc rękę na jego ramieniu.

- Robię to tylko dla Ryana, z tobą nie chce mieć nic wspólnego - Powiedział, lekko mnie odpychając, ruszył przed siebie..

______________________________________
Hejoo <33 
Wiem że długo czekaliście na rozdział za co bardzo przepraszam ;**
Roxanne odzyskała pamięć, w trochę brutalny sposób ale jakoś tak ;) 

Mam nadzieje że rozdział wam się spodobał i wyrazicie opinie w komentarzy <33
Bardzo wam dziękuje za wszystkie miłe słowa, wile one dla mnie znaczą ;**

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Chapter 13

- Czy ty jesteś normalny ?! - Wydarła się, przez co szybko zakryłem jej usta dłonią.

Szybko jednak ją zrzuciła, udając obrzydzenie. Wywróciłem oczami.

- Dlaczego miałabym ci pomagać ? - Skrzyżowała ręce na piersi.

- Tak dla przypomnienia, księżniczko, ty też w tym siedzisz razem ze mną - Uśmiechnąłem się złośliwe.

Widziałem że nie ma już nic więcej do powiedzenia, wyzwiska na mnie też się skończyły.

- Dobra, a teraz zamknij buźkę i do roboty, użyj swoich wdzięków - Klepnąłem ją lekko w udo, uśmiechając się kusząco.

Spiorunowała mnie wzrokiem i mamrocząc coś pod nosem podeszła do krat..



Oczami Roxanne


Ostatni raz spoglądając na tego kretyna, wzięłam głęboki oddech. Ściągnęłam bluzę chłopaka żeby odkryć więcej ciała, ten plan musiał się udać to jedyna szansa. Rozczochrałam bardziej włosy wymachując nimi. Przybrałam uwodzicielski wyraz twarzy. Gdy już czułam że jestem gotowa, zagwizdałam. Od razu oczy przestraszonego komisarza zwróciły się w moją stronę. Przywołałam go do siebie wskazującym palcem, powoli ruszył w moją stronę.

- C-co się d-dzieje ? - Jego głos brzmiał jak niemowlaka.

Drobny facet, ciągle przestraszony, rozglądający się na wszystkie strony, nie miałam pojęcia jak on mógł dostać prace jako glina.

- Słuchaj kotku - Zaczęłam starając się by mój głos był jak najbardziej seksowny.

- W tej celi jest strasznie zimno, czy mógłbyś mnie puścić, jestem pewna że ogrzejesz moje ciało. - Przejechałam palcami po odkrytym brzuchu.

Nie miałam pojęcia co robię, wszystko robiłam instynktownie. Policjant jakby zawiesił się na chwilę, analizując wszystko.

- N-nie mogę - powiedział po chwili choć wiedziałam że chciał czegoś innego.

- Na sekundę, potrzebuje cię - pociągnęłam za rękaw jego munduru, przez co nasze klatki piersiowe stykały się przez kraty.

Nie wiedział co zrobić, pewnie pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji.

- N-no dobrze, na s-sekundę - Wyciągnął z kieszeni cały pęk kluczy szukając drżącymi rękami tego właściwego.

Słyszałam z sobą jak Justin powoli wstał z pryczy gotowy do wykonania swojej roboty. Gdy chłopak w końcu znalazł upragniony klucz, patrząc na mnie próbował wcelować do zamka. Uśmiechałam się do niego kuszącą, lekko drżąc z zimna, nie kłamałam mówiąc że w tej celi było zimno. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk który oznaczał otwarcie krat. Powoli ruszyłam w stronę policjanta popychając go na ścianę za nim, spojrzałam mu w oczy i pocałowałam. W trakcie pocałunku otworzyłam jego zaciśniętą dłoń w której trzymał wszystkie klucze, przechwyciłam je.

Gdy kątem oka zobaczyłam że Bieber jest już poza celą, nie odrywając się od mężczyzny ruszyłam w stronę pomieszczenia.

- Kotku zamknij oczy, chce zrobić ci niespodziankę - szepnęłam uwodzicielskim głosem wprost do jego ucha. Nic nie mówiąc wykonał moje polecenie, a ja coraz bardziej zastanawiałam się jak ktoś tak głupi może pracować w policji. Najciszej jak potrafiłam wyminęłam go wychodząc z celi. Przy pomocy Justina zamknęłam duże drzwi zamykając je na klucz, po chwili rzucając je na ziemie.

- Może następnym razem - krzyknęłam do komisarza, razem z Justinem wybiegając z posterunku policji.

Bez powodu zaczęłam się śmiać, z głupoty dzisiejszego społeczeństwa, tak łatwo oszukać kogoś, tak łatwo obrobić. Przystanek autobusowy był niedaleko, zaledwie kilka metrów. Usiedliśmy na starej, spróchniałej ławce, przeglądając rozkład jazdy. Najbliższy autobus miał zjawić się dokładnie za dziesięć minut. Chwile trwała niezręczna cisza, którą przerywały tylko jeżdżące auta i rozmawiający ludzie.

- Byłaś świetna - Wymamrotał nagle.

Spojrzałam na niego lekko się uśmiechając. Zdawałam sobie sprawę z tego że nie łatwo było mu powiedzieć komplement, wiedziałam że mnie nienawidził a jednak okazał trochę przyjaznego nastawienia. Nie odpowiedziałam, nie musiałam, czuł to że doceniłam to bez słów. Zawsze piękną chwile musiało coś spierdolić...

_______________________________________
Hejoo <33

WESOŁYCH ŚWIĄT !! ;**
Wszystkiego dobrego, świetnych prezentów od rodziny <33
I Sylwestra jakiego jeszcze nie było ;**

Mam nadzieje że rozdział wam sie spodobał i wyrazicie opinie w komentarzu ;**

wtorek, 17 grudnia 2013

Chapter 12

- Macie prawo zachować milczenie - Funkcjonariusz policji musiał powiedzieć regułkę którą już dawno nauczył sie na pamieć.

Głowy popchnięte w dół, a całe ciało po chwili znajdowało się w policyjnym wozie. A ni on, ani ja nie powiedzieliśmy do siebie żadnego słowa. Cisza panująca między nami była przerywana odgłosami radia, czy też rozmów tutejszych, którzy już zdążyli nas znienawidzić. Spojrzałam na swoje dłonie które były zakute w metalowe kajdanki. Pierwszy raz mnie złapali, pierwszy raz to przeżywałam.

- Uspokój się - warknął w moją stronę, widząc jak wiercę się w niewygodnym fotelu.

Jego głos sparaliżował mnie, w jednej chwili przestałam się w ogóle ruszać. Wiedziałam że obwiniał za to mnie, nie chciałam jeszcze bardziej pogarszać swojej pozycji, i tak już była wystarczająco kiepska. Czułam jak jego mięśnie napinają się z każdą chwilą, tak samo jak ja zaczęłam bać się że mi coś zrobi. Spojrzałam na niego kątem oka, jeszcze takiego go nie widziałam. Gdyby tylko mógł pewnie staranowałby wszystko na swojej drodze.

- Dlaczego jesteś, tak wkurzony ? - Wymsknęło mi się.

Od razu ogarnął mnie lęk, zawsze głośno myślałam, zawsze najpierw robiłam potem się nad tym zastanawiałam. Chociaż jeden raz, jeden jedyny raz obdarzył mnie wzrokiem, lecz czy tego chciałam ? Raczej nie, wyglądał jakby był zdolny do uduszenia mnie w tamtej chwili własnymi rękami, gdyby nie był obezwładniony to kto wie.

- Oni mają moje dokumenty, jak tylko odkryją że to Justin Bieber nawinął im się akurat teraz to będę skończony, na zawsze utknę w pierdlu. A to wszystko dzięki twojemu cudownemu pomysłowi, za który bardzo ci dziękuje - wyszczerzył się sztucznie po chwili uderzając rękami o swoje kolana.

Od razu podskoczyłam, z przerażenia. Nie miałam o tym pojęcia, niby skąd miałam wiedzieć. A nawet jeśli to ja przecież nie chciałam źle, chciałam pomóc, a widocznie jak zawsze wyszło do dupy. Mógłby chociaż trochę okazać zrozumienia, w końcu do tej pory zdana byłam na łaskę Jasona, nie było to łatwe, nie żyłam jak księżniczka, moje życie pewnie nigdy nie będzie przypominać jednej z tych bajek, w których główna bohaterka spotyka swojego księcia i nagle wszystko jest takie cudowne, nagle zaczynają żyć długo i szczęśliwie.

Prychnęłam pod nosem, odwracając głowę w stronę szyby.

- Przepraszam - wymamrotałam, ponownie wiercąc się w fotelu.

- Nie ważne - mruknął.

No jak dziecko, ,kurwa jak dziecko. Nie dość że go przeprosiłam, zważając na to że wcale nie musiałam to zrobiłam to, a on jeszcze niby łaskę mi robi że nie przyjmuje ich, pff, palant. Chce grać nieczułego skurwysyna, w porządku, tylko że ja też potrafię zagrać zimną sukę..



Oczami Justina


Nawet jej oddech w tamtym momencie doprowadzał mnie do szału. Nie miałem ochoty na nią patrzeć. Prawdopodobnie zrujnowała mi życie, skazując na dożywocie. Nie chciałem o tym myśleć, nie chciałem jej zrobić krzywdy, a z każdą chwilą miałam na tą coraz większą ochotę. Droga na posterunek policji była długa, spędzona na wymyślaniu planu dzięki któremu wydostane...wydostaniemy się z tego miejsca. Nie był to nie wiadomo jak wielki budynek, od razu przeanalizowałem naszą drogę ucieczki. Gdy siłą wyciągnęli mnie z radiowozu zobaczyłem niedaleko przystanek autobusowy, to był nasz ratunek. Co prawda zabrali całą skradzioną kasę, lecz parę dolarów zachowało się, schowane w bucie.  Wprowadzili nas do środka, witając się z innymi pracownikami. Ja najbardziej jak tylko się da próbowałem ukryć swoją twarz, za wszelką cenę nie dać się rozpoznać.

Zostaliśmy zamknięci w ciasnej celi z której wyjście było tylko jedno.

- Wszystkie jednostki, zgłoście się, znaleziono ciała zamordowanych nastolatków, niedaleko jednego z opuszczonych magazynów - W moich uszach rozbrzmiało radio, które każdy policjant miał przy sobie.

Moje ciało zesztywniało, na chwile wstrzymałem oddech, nie miałem pojęcia kto to był, ale towarzyszyły mi złe przeczucia.

- Zrozumieliśmy, jedziemy na miejsce zbrodni - Zakomunikowali i szybko wybiegli z budynku.

Został tylko jeden, od razu było widać że w tej pracy był początkujący. Siedział na krześle niepewnie rozglądając się na wszystkie strony.

- Roxy, mam plan - Szepnąłem do dziewczyny...

_________________________________
Hejoo <33
Przepraszam Was bardzo że tak długo musieliście czekać, jesteście po prostu wspaniali że jeszcze ze mną wytrzymujecie ;D
Chciałam Wam na prawdę bardzo podziękować za bardzo miłe słowa, bardzo mnie one cieszą i dodają chęci do pisania <33 
Także mam nadzieje że ten rozdział wam się również spodoba, od razu chce przeprosić że taki krótki, ale wole żeby były krótkie niż nudne ;) 
Także myślę że wyrazicie swoje opinie w komentarzu <33

wtorek, 10 grudnia 2013

Chapter 11

- Justin, krążymy po tym lesie cały dzień - Tak samo jak i cały dzień, bez przerwy ta dziewczyna marudziła obwiniając za wszystko mnie. 

- Proszę cię, zamknij swoją ładną buźkę chociaż na chwile. - Odwróciłem sie w jej stronę, stając na chwile.

Ona także przystanęła, a wyraz jej twarzy zdecydowanie nie należał do przyjemnych dla oka.  

- Posłuchaj mnie teraz uważnie - Z bezbronnej dziewczynki, przemieniła się w pyskatą Roxy. 

- Moje ciuchy jeszcze nie wyschły, na dworze jest pewnie temperatura około zera, robi się ciemno, nigdzie jak na razie nie widać żadnej oznaki cywilizacji, i co, tyle wystarczy ci powodów dla których teraz jestem jaka jestem ? - Stanęła lekko na palcach by nasze spojrzenia były na tej samej wysokości, choć i tak była za niska. 

Uśmiechnąłem się lekko bez słowa odchodząc od niej..

Oczami Roxanne

Ja pierdole, jaki ten człowiek jest dziwny. Tak po prostu sobie poszedł, zostawiając mnie pośród drzew. Nie dość że jestem w lesie który wydaje się nie mieć końca to jeszcze do tego z niepoczytalnym chłopakiem, no lepiej być już nie mogło. 

- No poczekaj - Jęknęłam po raz kolejny, próbując dorównać mu kroku. 

- Widzisz, a jednak beze mnie nie dałabyś rady. 

- Skończ już - Wywróciłam oczami. 

Kolejne długie godziny spędzone na łażeniu po zmokniętej gleby, wysokich trawach i krzewach. Już na prawdę zaczęłam tracić nadzieje że w ogóle kiedykolwiek wydostaniemy sie z tego lasu. Odpowiedz na moje modlitwy przyszła dopiero wtedy kiedy moje nogi powoli odmawiały posłuszeństwa. Zza gałęzi drzew wyłonił się blask jasnego światła. Przyśpieszyliśmy oboje kroku choć nie było łatwo. 

- Udało się - Powiedział Justin wpatrując sie tak samo jak ja w migoczące światła sklepów i hotelów. 

Pierwszy raz od jakiegoś czasu odetchnąłem z ulgą. 

- To gdzie teraz, masz jakieś pieniądze przy sobie ? - Zaczęłam rozmowę która jakoś nie kleiła nam się od dłuższego czasu. 

Spojrzał na mnie, muszę powiedzieć że rzadko to robił. 

- Nie, musimy obmyślić plan. - Odpowiedział, na co ja od razu przytaknęłam. 

Sama nie miałam ani grosza przy sobie, a coś musieliśmy zjeść. Ruszyliśmy w stronę małej knajpki. Przez duże okna można już było spostrzec że w środku nie było tłumów. 

- Posłuchaj, wchodzimy do środka osobno, ja nie znam ciebie, a ty mnie. Zaczynam gadać do gościa za ladą i po chwili go wyciągam na zewnątrz, ty w tym czasie dyskretnie bierzesz pieniądze z kasy, zrozumiałaś ? - Wszystko to mówił bardzo powoli jakby nie wierzył moje umiejętności. 

- Serio uważasz że jestem aż tak nieudolna ? 

- Nie ważne.. - Ignorując mnie, pierwszy wszedł do środka. 

Chyba już po raz tysięczny tego dnia przewróciłam oczami i tworząc z moich dłoni pieści po chwili także weszłam do budynku. Chłopak zaczął już rozmawiać z facetem w fartuchu. Nie chciałam zwracać na siebie uwagi, usiadłam przy małym stoliku wyczekują chwili kiedy miałam wkroczyć do akcji. Mężczyzna był nie ugięty, a ja widziałam że Justinowi kończyły się pomysły by wyciągnąć go z lokalu. 

Musiałam coś zrobić. Niezauważalnie wyszłam, nie wiedziałam co robię, i czy to w ogóle był dobry pomysł. Schowałam się za rogiem,sprawdziłam parę razy czy na pewno nikt nie znajdował się w zasięgu mojego wzroku. Nie miałam pewności czy dobrze wnioskuje, wszędzie było ciepło i nawet latarnia oświetlała tylko nie wielką przestrzeń. Powoli wyciągnęłam z kieszeni mój pistolet, który na wszelki wypadek zabrałam, jak widać słusznie. Złapałam go pewniej w dłoni kierując w górę. 

- 1, 2 , 3.. - I poszło wiele strzałów które szybko rozniosły za sobą głośny huk. 

Z powrotem wkładając pistolet do kieszeni spodni, wbiegłam do knajpki. 

- Opuścić budynek, jakiś szaleniec na zewnątrz strzelał. - Krzyknęłam do ludzi którzy i tak już dawno wstali z miejsc kierując sie do wyjścia. 

Zeszłam im z drogi nie chcąc zostać staranowaną. Gdy wszyscy, włącznie z pracownikami opuścili budynek, zostałam tylko ja i Justin. 

- Co ty zrobiłaś ?! - Warknął w moją stronę. 

- Pomogłam ci, chociaż teraz zastanawiam się dlaczego -Odpyskowałam szybo podchodząc do kasy. 

- To teraz się lepiej pośpiesz, bo przez ciebie za chwile pojawi sie tu policja. 

- To wiesz co, ja mam taki pomysł, może zamiast stać i się patrzeć, to mi pomożesz - On właśnie chyba tak mi podziękował za to ze uratowałam nasz tyłek przed brakiem kasy. 

Ja wiem co robię, wiem jakie będą tego konsekwencje, nie musi mnie o tym pouczać. Gdy już cała kasa a nie było jej dużo, znajdowała się w naszych kieszeniach, widząc niebiesko-czerwone światła pobiegliśmy w stronę tylnego wyjścia. Oczywiście to nie mogło się udać, jak zwykle...

__________________________________
Hejo <33
Była mała przerwa między rozdziałami i za to chciałabym was przeprosić <33
Mam nadzieje że kolejny rozdział tej historia się wam spodobał i wyrazicie swoją opinie w postaci komentarza ;33
Bardzo dziękuje że czytacie tego bloga i tak chętnie komentujecie, to dla mnie wiele znaczy ;**

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Liebster Award Blog

Zostałąm nominowna do Liebster Award Blog przez Zuzę 
Naprawdę bardzo dziękuję <33


Nominacja do Liebster Award Blog jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za 
''dobrze wykonaną robotę''. po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

Pytania od Zuzy:
1. Ile masz lat ? 
Nie pyta się o takie rzeczy, no ale dobra..13 ;D
2. Jakie jest twoje hobby ? 
Oj, jest tego sporo np. tańczę, śpiewam, recytuje, piszę wiersze i opowiadania..to takie najważniejsze <33 ;)
3.Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga ? 
To był zupełny przypadek, nigdy nie myślałam o tym żeby założyć opowiadanie, aż w końcu powiedziałam sobie''czemu nie'' i tak stworzyłam swój świat ;)
4.Jakie jest twoje marzenie ? 
No chyba każdy zna odpowiedz na to pytanie... Moim największym marzeniem jest spotkać Justina <33
5. Czy byłaś na koncercie Justina ? 
To jest właśnie to co mnie gnębi cały czas.. Na koncercie Justina mogłam być, ale za późno się o tym zorientowałam ;((
6. Masz zwierzątko ? 
Mam najukochańszego pieska na świecie !! <33
7. Gdzie mieszkasz ? 
W Bukownie ;)
8. Co robisz w wolnym czasie ? 
Staram się napisać rozdział ;) A jak nie to wychodzę gdzieś z przyjaciółmi, lub chociażby z psem ;D
9. Masz drugie imię ? 
Mam ;) Jestem Izabela Magdalena ;)
10. Jaki masz kolor włosów ? 
Brązowy <3 ;)
11. Do jakich fandomów należysz ? 

Tylko i wyłącznie jestem Belieber <33, chociaż tez lubię Kwiatkowskiego ale Kwiatonator nie jestem ;)

NOMINUJE BLOGI :












Moje pytania ;) :

1. Dlaczego założyłaś bloga ? 
2. Ile masz lat ? 
3. Co lubisz najbardziej robić ?
4. Ulubiona piosenka Justina ? 
5. Masz jakiegoś zwierzaka ? 
6. Ile czytasz opowiadań o Justinie ? 
7. Od kiedy jesteś Belieber ? 
8. Dlaczego zostałaś Belieber ? 
9. Twoje hobby ? 
10. Jaki jest twój ulubiony kolor ? 
11. Twoje ulubione miejsce ?

czwartek, 5 grudnia 2013

Chapter 10

Moje myśli dotyczące tych wszystkich zabezpieczeń przed zwierzętami jednak okazały się prawdziwe. Wszystko, każdy mebel, każda, choćby najmniejsza rzecz była rozwalona. Poszarpane, a na dodatek jeszcze pokryte, tak podejrzewam, ludzką krwią. W całym pomieszczeniu zaczynało śmierdzieć trupem, który musiał tu już być od jakiegoś czasu.

Dziwne jest to że drzwi były zamknięte, a dotąd nie zauważyłem żadnego wejścia. Nie zwracając już na to zbytnio uwagi, chcąc nie chcąc wszedłem bardziej do środka.

- Poszukaj tu jakiejś mapy, czegoś co mogłoby nam się przydać - odezwałem się do dziewczyny stojącej za mną.

Przytaknęła tylko i zaczęła podnosić z ziemi niewielką komodę..


Oczami Roxanne

Byłam tu, była to łatwa misja. Nie wiedziałam że to akurat ten dom. Zabicie kolesia który zalazł za skórę Jasonowi było proste, lecz pozostawiło po sobie ślady..

Wspomnienie

Wymierzyłam ostatni strzał który na wylot przebił czaszkę mężczyzny klęczącego przede mną. odwróciłam wzrok, nie chcąc patrzeć na ciało swojej ofiary. Stałam jeszcze przez chwile aż usłyszałam radiowozy. Nie wiedziałam co robić, byłam sama, spanikowałam. Zostawiając wszystko takie jakim było wybiegłam za dom, do auta w którym czekał już na mnie poddenerwowany Jason, który nigdy nie puszczał mnie na misje samą..
Koniec Wspomnienia

Trzymałam w ręku moją broń, bijąc się z myślami czy lepiej by było powiedzieć chłopakowi, czy raczej sobie zachować to w tajemnicy. Ale dlaczego, przecież on tak samo jak ja w tym siedzi, wie co to znaczy zabijanie, zbrodnia.  


-Byli tu ludzie z gangu, Jasona - odezwałam się odwracając się do niego przodem.

- Skąd wiesz ? - Podszedł do mnie bliżej.

- Czuje to..

-Pff..

- Daj mi dokończyć - warknęłam, wywracając oczami.

- Czuje to, ale też wnioskuje po broni którą któryś z nim zostawił pod szafką, każdy ich pistolet ma na lufie specjalne cyfry..9401 - Pokazałam palcem na znaki podnosząc broń.

- Skąd..

- Jestem spostrzegawcza, widzę co się w okół mnie dzieje - odpowiedziałam szybko, po chwili bez słowa wychodząc z domku.

Nie mając innego wyjścia wyszedł za mną.

Oczami Justina

Nie wiedziałem że przez taki z pozoru krótki okres czasu ta dziewczyna zamieni się w profesjonalną członkinie jednego z najniebezpieczniejszych gangów.

- Wiesz że jeszcze mi się nie przedstawiłeś. - Zaczęła rozmowę prowadząc nas w przeciwną stronę niż przyszliśmy.

- Justin, Justin Bieber - Z tego całego zamieszania zapomniałem o tym że ona zupełnie niczego nie pamięta, że nie wie że jej brat tak bardzo starał się by ją ochronić, nie wie też że teraz ja jestem jej obrońcą.

- Ja jestem..

- Wiem, znam cię - przerwałem jej.

Odwróciła się na chwilę do mnie przodem patrząc pytającym wzrokiem.

- To długa historia, gdy znajdźmy się w bezpiecznym miejscu, opowiem ci - wytłumaczyłem szybko. Przytaknęła lekko znów idąc przed siebie nie patrząc w tył. Nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć, to jest trudniejsze niż się wydaje. Ja tak na prawdę też dużo nie wiem o jej życiu, nie opowiem jej dokładnie tego co się działo z nią przez te 16 lat jej życia. Musiała też przyjąć do siebie tą wiadomość że, jej jedyna rodzina, jaką był jej brat, prawdopodobnie został zabity przez człowieka który ją porwał. To wszystko było trudne, nie tylko trudne do zrozumienia, ale także do opowiedzenia..