środa, 20 listopada 2013

Chapter 6

Udało nam się przebrnąć przez strzeżone ogrodzenia bez żadnego problemu. Dobrej ochrony to oni w ogóle nie mają.

- Wchodzimy - Oznajmiłem reszcie oddalonej nico od nas.

Potwierdzili to swoimi skinięciami głów. Nie mogłem się już wycofać, a nawet nie chciałem tego. Za wszelką cenę musiałem ją znaleźć i zabrać bezpiecznie do domu. Nasza rozłąka już za długo trwała. Odliczając w myślach do trzech pchnąłem nogą duże zardzewiałe drzwi. 

- Zamknąć ryje i robić co wam każe ! - Krzyknąłem w stronę małej grupki mężczyzn zgromadzonych w wielkim pokoju.

Gdy tylko usłyszeli mój donośny głos podnieśli sie wystraszeni z miejsc, niektórzy ruszyli w naszą stronę, lecz zostali obezwładnieni przez resztę z mojej grupy. 

- Wszyscy pod ścianę ! - Warknąłem głową wskazując pobliską ściankę.

Bez słowa każdy ruszył powolnym krokiem w wyznaczone miejsce.

- Przeszukajcie cały dom, Justin idź na górę - Zwróciłem się do chłopaków z grupy..

Oczami Justina


Wyciągnąłem broń z tylnej kieszeni wchodząc po zardzewiałych, metalowych schodach. Spokojnym, powolnym krokiem ruszyłem przed siebie poprzez ciemny korytarz, na końcu, na samym końcu w drzwiach zauważyłem dwójkę mężczyzn. Schowałem się za ścianą, wyczekując aż skończą swoją rozmowę. Dźwięk zatrzaśnięcia drzwi utwierdziły mnie tylko w tym że skończyli. Pozostałem w miejscu widząc że jeden z nich kieruje się do innego pokoju. Wychyliłem się zza ściany patrząc czy aby na pewno nikogo nie było na mojej drodze. Dostałem się do drzwi w których przed chwilą zamknął się jak sądzę Jason. Chwyciłem klamkę, lecz nie dane mi było otworzyć drzwi, ktoś mnie wyprzedził. Szybko ukryłem się w ciemnym koncie za drzwiami. Wyszedł chłopak, ruszył przed siebie, miałem nadzieje że mnie nie zauważy. Nawet nie wiedziałem że mój oddech był taki szybki, Jason odwrócił lekko głowę próbując upewnić się ze nikt go nie obserwuje. Wstrzymałem oddech, modląc się żeby mnie nie spostrzegł. Po chwili, wzruszył ramionami i zniknął za zakrętem. Wypuściłem powietrze które nagromadziło się w moich płucach. Mocniej chwyciłem zimną broń która spoczywała w moich rękach. Zrobiłem krok do przodu ponownie otwierając ciężkie drzwi. Pokój do którego wszedłem ewidentnie była sypialnią Jasona. Oprócz ogromnego łóżka, w pomieszczeniu nie znajdowało się zupełnie nic, kompletna pusta. Ściany, pokryte były starą po części zdrapaną tapetą której kolor dawno wyblakł. Widząc że niczego tam nie znajdę, wyszedłem z niego. Od razu gdy tylko drzwi się zamknęły ze środka słychać był dźwięk spadającego szkła. Zdziwiony odwróciłem się na pięcie, ponownie wchodząc do pomieszczenia.

- Ałł - Odezwał się jakiś głos...damski głos.

Nie wiedziałem skąd dochodził. Po chwili znowu usłyszałem cichy jęk potwierdzający że ktoś jest w pobliżu. Nasłuchiwałem się przez chwilę dźwiękowi. Odgłosy wywodziły się ze ściany, tak ze ściany. Przyłożyłem ucho do zdartej tapety chcąc się upewnić czy aby na pewno mi się nie przesłyszało. Nie, nie przesłyszało mi się. Spojrzałem się nieco w dół, nie zauważyłem że w zniszczonej tapecie został zrobiony otwór na klamkę. Chwyciłem za nią i stanowczo pociągnąłem. Drzwiczki ani drgnęły, były zamknięte.

- Jason ? - Odezwał się cichy głosik.

 Nie odpowiedziałem, rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu klucza.

- Jason, to ty ?! - Krzyknęła dziewczyna.

- Cicho - Warknąłem, próbując rozmienić jak otworzyć te cholerne drzwi.

 Usłyszałem strzał, musiałem się pośpieszyć.

- Co tam się kurwa dzieje - Osoba za ścianą kopnęła w drzwi, dając mi pomysł na uwolnienie jej.

 Oddaliłem się nieco biorąc duży zamach wyważyłem je. Poleciały z hukiem na dziewczynę znajdującą się w środku. Szybko pomogłem jej wstać. To była Roxy, miała nadgarstek zakrwawiony, cała była posiniaczona.

- Trzymaj się i rób co ci każe - Powiedziałem do oszołomionej dziewczyny która ledwo stała na nogach.

 Nie odpowiedziała ale ja wiedziałem że dotarło do niej to co powiedziałem. Trzymając ją w pasie, wyszedłem z pomieszczenia. Ruszyłem przez ciemny korytarz w stronę schodów. Kolejny strzał rozbrzmiał mi uszach sygnalizując że jest już za późno. Większość naszych przeciwników leżała na podłodze zupełnie nie kontaktując ze światem. Wzrokiem szukałem wyjścia. Znajdowało się na drugim końcu pomieszczenia. Upewniając się że dziewczyna jeszcze jest przytomna ruszyłem na przód. Rozglądałem się za Ryanem. Nigdzie nie mogłem go zauważyć.

- Zginiesz śmieciu ! - Krzyknął Jason, na co ja automatycznie odwróciłem głowę w jego stronę.

Chłopak kopał leżącego na podłodze Butlera który zwijał sie z bólu. Natychmiast ruszyłem mu an pomoc.

- Uciekaj z nią, chroń ją ! - Krzyknął resztkami sił zamykając oczy.

Choć chciałem pomóc przyjacielowi wiedziałem że muszę postąpić inaczej, szybko wydostałem się na zewnątrz. Z prawie nieprzytomna dziewczyną wsiadłem do auta, Widziałem w bocznym lusterku że nie uda nam się tak łatwo zgubić ludzi z gangu Jasona którzy ruszyli w pogoń za nami. Dotrzymam obietnicy złożonej przyjacielowi...

___________________________________________
Hejka <33
Pierwszy rozdział oczami Justina *,* 
Myślę że się wam spodobał i wyrazicie swoje zdanie w komentarzu ;33
I znowu czekamy na następny ;**

4 komentarze: