niedziela, 22 czerwca 2014

II Chapter 7 cz.1

Oczami Roxanne

Ogłuszający pisk w moich uszach. Płuca paliły mnie, miałam wrażenie że w każdej chwili mogły wybuchnąć. Tak bardzo chciałam zaczerpnąć powietrza lecz coś mi w tym przeszkadzało. Gwałtownie otworzyłam oczy po chwili ponownie je zamykając przez mocne promienie słoneczne które mnie poraziły. Przyzwyczajałam sie powoli do tego, wtedy zauważyłam nad sobą Justina. Klęczał obok, a jego usta spoczywały na moich. Były takie ciepłe, ogrzewały sine wargi.

Oczy miał zamknięte, z jego mokrych włosów skapywały na mój policzek pojedyncze kropelki wody. Nie mogłam ruszyć jedną ręką, w ogóle jej nie czułam, jakbym nigdy jej nie miała. Drugą, sprawną chcąc nie chcąc położyłam na klatce piersiowej szatyna by odepchnąć go powoli. Gdy tylko moja dłoń dotknęła przemoczonej koszulki jego mięśnie sie napięły. Automatycznie otworzył oczy niemal od razu utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Był przerażony. Odwróciłam głowę nabierając głęboki wdech w płuca, zaniosłam sie kaszlem. Pomógł mi wstać, choć nie było to łatwe, ledwo mogłam stać o własnych siłach. Nie odezwał sie ani słówkiem, lecz ja wszystkie słowa jakie chciał powiedzieć odczytałam z jego oczu.

 - Jak sie czujesz? - Jąkając zwrócił sie w moją stronę.

W jednej sekundzie przelustrowałam go od dołu do góry. Wcale nie wyglądał na chłopaka który mógłby przejmować sie czyimiś losami, któremu na czymś zależy, a jednak pozory myliły. Pod wpływem gorącej temperatury jego koszulka tak samo jak i moja była już prawie sucha.

- Nie czuje ręki - Zachrypniętym głosem odezwałam sie przenosząc wzrok na siną część ciała.

Bez względu na to jakbym próbowała za nic nie mogłam nawet delikatnie poruszyć żadnym palcem a to ewidentnie świadczyło o złamaniu. Ból ustał, lecz nie zapomniałam o nim, urywki mojego krzyku nadal kłębiły sie w mojej głowie. Spojrzałam przez ramie wprost w wodę, gdzie na dnie leżał wrak samochodu. Klif nie był aż tak stromy jak sie wydawało na pierwszy rzut oka, ale stanie na jego czubku mogło przyprawić o gęsią skórkę.

- Najważniejsze że żyjesz - Mruknął ledwo słyszalnie z wyczuwalnym przejęciem w głosie.

Robiąc parę kroków w przód zaczęłam sie rozglądać na wszystkie strony, kojarzyłam to miejsce. Byłam tam wcześniej.

 - Wiem którędy mamy iść - Odezwałam sie wlepiając wzrok na chwile w bezchmurne niebo.

 - Poczekaj - Podszedł do mnie i zdejmując z siebie swoją dużą koszulkę która zdążyła wyschnąć, przewiesił mi ją przez szyje i zawiązał tak by podtrzymywała drętwą rękę.

Na ten gest odpowiedziałam mu tylko uśmiechem, zrozumiał. W ustach nadal czułam posmak brudnej wody, włosy śmierdziały mchem, a podeszwy butów skrzypiały przy każdym kroku. Chłopak szedł przede mną, choć cały czas był czujny, patrzył gdzie jestem. Domyślałam sie że i on doskonale znał drogę dzięki której mogliśmy sie stąd wydostać. Nie odzywałam sie ani słowem, zaschło mi w gardle. Cisze między nami przerywały tylko ptaki, jak i dający o sobie jeszcze znać szum wody. Wzdrygnęłam sie gdy, pod podeszwami nie poczułam już trwa i liści lecz twardą asfaltową drogę.

 - Jesteśmy niedaleko - Mruknął pod nosem.

Miał racje. Nie musieliśmy długo iść. Chwile potem przed nami ukazał sie dom, zwykły rodzinny dom. Przed drzwiami stanęłam w miejscu i niepewnie wpatrywałam sie w nie. Lecz gdy spostrzegłam na twarzy Jaya uspokajający uśmiech ruszyłam z nim do środka. Od razu w oczy rzucił mi sie przyjazny kolor ścian, nowiutkie meble, jeszcze w powietrzu unosił sie zapach drewna. Wszystko idealnie dobrane, nikt by nie zgadł że tutaj mieszka cały gang, przestępcy.

 - Chodź na góre - Chłopak odezwał sie w moją stronę wskazując ręką na schody.

Podążyłam za nim. Na piętrze też panował nastrój którego dawno nie mogłam zaznać. Wszędzie było cicho. Pewnie nikogo oprócz nas nie było. Justin otworzył przede mną wąskie drzwi które prowadziły do jego pokoju z tego co zdążyłam zauważyć. Usiadłam spokojnie na łóżku.

 - Pokaż mi swoją rękę - Uklęknął przede mną chwytając za dłoń niesprawnej ręki.

Jęknęłam z bólu odruchowo przygryzając wargę.

 - Nie jest dobrze - wymamrotał.

Zawiesił sie przez chwile, jakby nad czymś myślał.

Oczami Justina 

 Nie było w tym domu nic co mogłoby pomóc jej. Musiałem jednak coś szybko wymyślić.

 - Połóż sie - rozkazałem wstając.

Dziewczyna szybko wykonała moje polecenie. Podszedłem do komody z trzema szufladami, wyciągnąłem jedną. Nie wiedziałem czy to dobry pomysł. Mocno chwyciłem ją przy użyciu siły oddzielając drewniane deski od siebie. Sprawdziłem ich wytrzymałość.

 - Co Ty wyprawiasz? - Zainteresowała sie Roxy.

 Kątem oka cały czas ją obserwowałem.

 - Można zrobić coś z niczego. Co Ty byś beze mnie zrobiła - uśmiechnąłem sie lekko ponownie przybliżając sie do niej.

Delikatnie podniosłem jej rękę, podkładając jedną deskę pod nią. Syknęła z bólu. Grymas ani na chwile nie schodził jej z twarzy.

 - Za chwile przyjdę - rzuciłem wychodząc z pokoju.

Prosiłem w duchu by w szafce w kuchni były jeszcze jakieś zapasowe bandaże. Chociaż jeden raz było tak jak chciałem. Biorąc rolkę w ręce już po chwili znalazłem sie koło dziewczyny. Położyłem drugą deskę na jej ręce. W ten sposób była ona usztywniona, wystarczyło jeszcze tylko mocno obwiązać ją bandażem. Nie odzywała sie już do mnie, nie wiem czy było to spowodowane bólem przez jaki przechodziła, czy może była zła, smutna.

 - Nie moglibyśmy po prostu pojechać do szpitala? - Ku mojemu zdziwieniu odezwała sie.

Jej wzrok zwrócony był na prowizoryczną szynę mojego wykonania.

 - Za duże ryzyko - Zastanawiałem sie czy już zawsze nasze rozmowy będę wyglądały tak drętwo, czy przez większość czasu będzie panowała niezręczna cisza.

O mało co dzisiaj nie zginęliśmy, takie przeżycia powinny zaciskać więzy pomiędzy ludźmi. Chciałem żeby tak było i w naszym przypadku, ale chyba tylko ja...

__________________________________________

Hejoo

Strasznie długa przerwa ale już jestem.
Dodaje dwa rozdziały, a tak w zasadzie to jeden w dwóch częściach i nie uwierzycie ale to będzie koniec tej historii. Dodam jeszcze tylko epilog i już :(

Mam nadzieje że wam sie ta część spodobała i wyrazicie swoje opinie w komentarzu <3


2 komentarze:

  1. Super *.* ~Justya :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam się doczekać.
    Będę czytać drugą część i mam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy :(

    OdpowiedzUsuń