czwartek, 13 lutego 2014

Chapter 20

Oczami Roxanne

Udało mi się usnąć, mimo wszystkich łez oraz bólu głowy. Mój sen jednak nie trwał długo, uderzenie drzwiami o ścianę od razu zerwało mnie na nogi. W pokoju było ciemno, żadnego źródła światła nie mogłam dostrzec. Czułam natomiast czyjąś obecność, czułam czyjś wzrok. Podniosłam się na rękach, chcąc jeszcze bardziej przyjrzeć się mroku. Postać się zbliżała do mnie, słyszałam coraz wyraźniejszy oddech. Moje serce z każdą chwilą przybierało coraz szybsze tępo. Nagle dłoń człowieka dotknęła mojej ręki. Od razu wyrwałam się próbując jak najbardziej się oddalić, lecz nie było to takie proste jak mogłoby sie wydawać.

- Uspokój się, przyniosłem ci coś do jedzenia - ponury głos rozbrzmiał w pomieszczeniu dochodząc do moich uszu.

Od razu powstała adrenalina opuściła moje ciało, pozwalając wrócić na poprzednią pozycje.

- Dziękuje - wymamrotałam niezrozumiale przez suchość w gardle.

- Masz też wodę - podał mi dużą butelkę z napojem.

- A mógłbyś zaświecić światło - Zapytałam niepewnie.

Od razu podniósł się z łóżka idąc z powrotem do drzwi gdzie pewnie był załącznik światła. Od razu w całym pomieszczeniu rozprzestrzeniło sie światło, a ja mogłam dostrzec wszystkie rzeczy. Chłopak widząc ze już nie mam więcej żadnych proś opuścił pokój znowu zostawiając mnie samą. Szybko chwyciłam za kanapkę którą przygotował mężczyzna, mimo że nie była ona smaczna musiałam czymś zapełnić mój żołądek. Wszystko popiłam wodą która nawilżyła moje popękane wargi. Przynajmniej tyle było czegoś dobrego w tej sytuacji. Oczy szczypały mnie od łez, a głowa pulsowała.

Czułam sie okropnie nie tylko psychicznie ale i fizycznie. Mogłam śmiało powiedzieć że w tamtym momencie byłam wrakiem człowieka. Nie miałam na nic ochoty, wszystko tak naprawdę było mi obojętne. W mojej głowie narodziła się myśl, że obojętność była potrzebna mi by poczuć wreszcie ulgę. Nie chciałam już się tym wszystkim przejmować. Cały swój czas spędzałam na błąkaniu się w swoich marzeniach, myślach. Uspokajało mnie to. Niekiedy też próbowałam ponownie poruszyć nogami, lecz na marne. Nie miałam nawet nikogo do pomocy by móc spróbować stanąć na nogi. Zakryłam twarz rękami. Nagle usłyszałam ponownie krzyki chłopaka. Te jednak były o wiele głośniejsze. Lekko się zlękłam od razu przenosząc wzrok na drzwi. Niedługo potem usłyszałam kroki, a mocne uderzenie o drzwiczki spowodowało ich wyrwanie. Pisnęłam z przerażenie skulając się.

 - Musimy uciekać - Krzyknął w moją stronę sprawiając że mój poziom strachu wzrósł do maksimum.

 - Co ?! Dlaczego ?

 - Później Ci wytłumaczę - Podszedł do mnie.

 - Nie! Powiedz mi teraz - Spojrzałam w jego oczy.

Musiałam choć raz postawić na swoim, być twarda.

 - Jakiś chłopak, jedzie cie szukać, jest blisko nas, zabił mojego przyjaciela, mnie też może..- Powiedział na jednym wydechu.

Pierwszy raz widziałam że by ten chłopak się czegoś bał. Kto by pomyślał że taki gangster sie złamie.

 - I co chcesz zrobić ? - Podniosłam się bardziej na rękach by moja jak i jego twarz były na tej samej wysokości, choć mi to nie wyszło.

 - On nie może cię znaleźć - Powiedział poważnie, a na moim ciele zagościły ciarki.

 - On musi mnie znaleźć..słuchaj, jeżeli spokojnie oddasz mnie w jego ręce, obiecuje że nic ci się nie stanie - Bezwiednie chwyciłam go za dłoń którą trzymał koło mojego biodra.

Spojrzał mi w oczy jakby się nad tym zastanawiając.

 - Nie wiem czy mogę ci ufać - Od razu jego głos znowu był poważny, zimny.

 - Możesz mi zaufać, jeżeli ja coś obiecuje, zawsze dotrzymuje słowa - Próbowałam sprawić by ton mojego głosu był podobny do jego.

Za wszelką cenę musiałam przekonać go żeby pozwolił Justinowi mnie zabrać z tego przeklętego miejsca. Bałam się że nie zgodzi się. W końcu rozumiałam go w małym stopniu że bał się o swoje życie, z Bieberem nigdy nic nie było wiadomo.

- Nie mogę! Wyjeżdżamy - Powiedział stanowczo, biorąc mnie na ręce.

Panika ponownie ogarnęła moje ciało. Nawet jakbym sie wyrywały to i tak źle by sie to dla mnie skończyło, nie mogłabym nigdzie uciec, a to jeszcze bardziej odbierało mi sił na normalne funkcjonowanie które teraz było zupełnie u mnie nie widoczne. Szybko, zanim zdążyłam coś w ogóle powiedzieć wyprowadził mnie z pomieszczenia kierując sie w stronę drzwi wyjściowych. Już miało być dobrze, Justin miał mnie znaleźć i zabrać w bezpieczne miejsce, ale oczywiście nie mogło pójść tak jak ja chciałam. Chłopak uważając by się nie przewrócić ze mną na rękach patrzył czy przed nami nie ma jakiegoś przedmiotu. W końcu dotarł do drzwi, chwycił jedna ręką za klamkę, otworzył je szeroko z zamiarem wyjścia, lecz coś stanęło mu na drodze. Przed nami stał Justin który aż trząsł się  zimna i pewnie z gniewu.

Spojrzał na mnie, a jego wzrok od razu sie ocieplił, czułam troskę której od jakiegoś czasu tak bardzo mi brakowało. Lecz już po chwili mroźnym, pełnym mordu wzrokiem obdarował chłopaka który nadal z wytrzeszczanymi oczami wpatrywał sie w Biebera. Widok jak ten chłopak niósł mnie na rękach mógł go zdziwić, nawet bardzo. Od razu, nie zastanawiając sie popchnął chłopaka sprawiając ze i on i ja upadliśmy na podłogę. Moja głowa mało by brakowało a uderzyła by o róg stolika który znajdował sie za mną. Nie mogłam nic w tamtym momencie zrobić patrzyłam tylko na to jak Jay zadawał kolejne ciosy nieznajomemu nie raz powalając go na ziemie.

- Justin, przestań ! - Krzyknęłam podnosząc się na rękach.

Udawał że mnie nie usłyszał, celował kolejne pięści w twarz jak i brzuch swojej ofiary.

- Przestań ! - Gdy zobaczyłam krew na pięściach chłopaka nie mogłam pozwolić mu by dalej ranił mężczyznę.

- Proszę, pomóż mi wstać - Nie miałam już siły, czułam się wykończona, a krzyk nie pomagał mi w tym ani trochę.

Tą prośbę wiedziałam że jednak usłyszał bo na chwile oderwał sie od chłopaka. Odwrócił sie spoglądając mi w oczy, widziałam w jego czystą furie, choć znajdował sie w znacznej odległości ode mnie widziałam po sposobie jego poruszania że nie panowałam zupełnie nad sobą ja  i nad swoim umysłem. Gdy już myślałam że miał zamiar podejść do mnie, on wyciągnął z kieszeni pistolet który od razu wycelował w leżącego podobnie jak ja na ziemi chłopaka.

- Nie ! - Krzyknęłam ostatkami sił choć nie wiedziałam czy to coś da..

___________________________________

Hejoo <33 
Przepraszam że znowu długo czekaliście na rozdział ;** 
Mam nadzieje że wam sie spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzu <33

14 komentarzy:

  1. Piękny *.* Czekam na nn. ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Extra! Ale dodawaj częściej, bo nie mogę się doczekać!
    Czekam na NEXT!

    OdpowiedzUsuń
  3. jest cudowny <3 czekam na następny i mam nadziej ze będzie on szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim momencie ! Ejj hah juz nie moge sie doczekac następnego! :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. No to czekam na następny mam nadzieję że będzie jak najszybciej ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowaliśmy cię do Libster Awards! Więcej informacji na workhard-partyharder-with-you.blogspo.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ejjj! Kiedy będzie następny! Wiem, że masz szkołe itd. ale ja nie mogę wytrzymać! Piszesz tak świetnie, że ... po prostu codziennie wchodzę na bloga z nadzieją że napisałaś chociaż 1 rozdział! Pliss! Czekam :) Twoja fanka <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Extraaa <3 czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. O Boziu zajebiaszczy! <333 Ja nie mogę jak ty możesz tak zajebiście pisać?! Kocham to dziewczyno ;*** dodaj szybciej kolejny plisssss. :* <3

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy następny???!

    OdpowiedzUsuń