środa, 5 marca 2014

Chapter 21

Proszę, przeczytaj notkę pod rozdziałem :*


- Zamknij sie ! - Zimny ton Justina ponownie był skierowany był w przestraszonego chłopaka.

- Co jej zrobiłeś ?! - Krzyknął ani na sekundę nie spuszczając z niego wzroku.

Musiałam to przerwać póki jeszcze był czas.

- Nic mi nie jest...- Szepnęłam ostatkami sił podnosząc sie na rękach.

 Przez dosłownie sekundę obdarzył mnie swoim spojrzeniem.

- Przecież kurwa nie jestem ślepy ! - Ponownie krzyknął powodując ciarki na moim ciele.

Nie mogłam pozwolić by stracił panowanie nad sobą.

- Mogę z tego wyjść, ale musisz mi pomóc - Z całych sił próbowałam by mój głos sie nie załamał.

W tamtej chwili chciałam tylko jednego, chciałam żeby Bieber zabrał mnie daleko stąd w bezpieczne miejsce. Miałam dość tego syfu.

- Zapłacisz za to gnoju..- Głos Justina mimo iż teraz był szeptem nadal słyszałam jaką nienawiść nim przelewa.

Wiedziałam że teraz muszę coś zrobić, gdy ręką Jaya mocniej zacisnęła sie na broni.

- Nie rozumiesz kurwa że nie warto mieć kolejną osobę na sumieniu !? - Krzyknęłam nie spodziewając sie że mój ton głosu będzie tak stanowczy.

Wtedy Justina jakby coś tknęło, zauważyłam że uścisk na broni nie był już tak mocny. Wyprostował sie i patrząc na mnie, zaczął podchodzić. Schował broń i uklęknął obok mnie.

- Martwiłem sie - wyszeptał i po prostu przytulił.

Nigdy bym sie po nim tego nie spodziewała. Trochę rozkojarzona jednak odwzajemniłam uścisk nie wiedząc co powiedzieć. Chwile po tym od razu sie ode mnie odsunął. Potrząsając głową i przybierając jak zawsze poważny wyraz twarzy wziął mnie w ramiona podnosząc. Zauważył na małym stoliku telefon, który szybko zabrał. Nie patrząc już na nadal leżącego mężczyznę, Justin wyszedł z przyczepy.

- Teraz będziesz musiała sie mnie bardzo mocno trzymać - Odezwał sie siadając ze mną na motor.

Mocniej owinęłam ręce wokół jego szyi, za wszelką cenę próbując nie spaść z maszyny. Zostawiając wszystko za sobą wreszcie byłam bezpieczna, teraz juz tylko wystarczyło dotrzeć do Ryana...zobaczyć czy jest cały i zdrowy, chociaż w głębi duszy w to wątpiłam. Nie jechaliśmy szybko, Jay pewnie nie chciał ryzykować. Zauważyłam że na wskaźniku paliwa kreska była prawie na zerze, lecz nic nie mówiłam. Nigdzie nie było śladu cywilizacji, tak jak to nam sie od jakiegoś czasu często zdarzało. Nagle zaczynaliśmy zwalniać jeszcze bardziej, wiedziałam ze ma to związek z brakiem paliwa. Justin zjechał na pobocze, a ja ani na chwile nie puszczałam go by nie spaść.

- Kurwa, nie mamy już paliwa - Krzyknął przez co czułam na rękach wibracje tym spowodowane.

- Damy sobie rade...

- Jak ?! Przecież ty nawet chodzić nie możesz ! - Spojrzał na mnie znowu tym swoim zimnym wzrokiem, wrócił stary Justin z którym nie chciałam mieć nic do czynienia.

- Sprawdźmy to, pomóż mi wstać - Powiedziałam zdeterminowana, w końcu przecież musiałam spróbować.

Bez słowa, nie chcąc sie pewnie kłócić wstał i nadal mnie przytrzymując pozwolił mi stanąć na nogi. Wreszcie mogłam stanąć w pionie. Mocno trzymałam ręce Biebera czując że gdybym je tylko puściła poleciałabym na ziemie.

- Spróbujmy trochę przejść razem - Zaproponował stawiając małe kroczki do tyłu.

Czułam sie dziwnie z tym że własnie w tamtej chwili Justin tak jakby uczył mnie na nowo chodzić, ale byłam  mu za to bardzo wdzięczna. Z wszystkich sił próbowałam stawiać choćby najmniejsze kroczki, ku mojemu zdziwieniu udawało mi sie to. Było to trudne, ale nie mogłam sie poddać. Podniosłam lekko głowę spoglądając na chłopaka który patrzył na moje nogi, lecz gdy tylko spostrzegł że ja mu sie przyglądam także podniósł wzrok. Uśmiechnęłam sie nieśmiało, przystając.

- Dziękuje - Pod wpływem impulsu lekko nachyliłam sie i nim chłopak coś powiedział złożyłam na jego ustach małego całusa.

Gdy tylko moje usta połączyły sie z jego poczułam dziwne motyli w brzuchu, ale od razu sie opamiętałam. Ze spuszczoną głową oddaliłam sie od niego.

- Chodź, musimy poszukać jakiegoś miejsca do spania - Odezwał sie niemal natychmiast, pomagając mi stawiać kroki.

Całą moją twarz pokryły rumieńce. Nie powinnam tego robić. Zawsze miałam w naturze, najpierw rób potem myśl, a to doprowadzało mnie do szału. Najchętniej to bym mogła sie już do niego wcale nie odezwać, lecz nie było to wykonalne, teraz byłam zależna od niego w pewnym stopniu.

- Dasz rade teraz iść sama ? - Spytał spokojnie gdy byliśmy obok motocykla.

Nie byłam pewna co do odpowiedzi, ale jednak pokiwałam głową.

- Na pewno ?

- Tak - Odpowiedziałam szybko.

 Powoli, jakby bał sie że upadnę puścił mnie, nie spuszczając ze mnie wzroku. Musiałam jakoś dać rade, by choć przez chwile móc polegać na sobie.

- Poradzę sobie, idź przodem - Mruknęłam pod nosem zaczynając już stawiać małe kroczki.

Ten tylko sie odwrócił, chwycił za wyłączony motor i zaczął go pchać. Nie nadążałam za nim, ale gdy tylko przez ramie widział że jestem daleko w tyle przystawał czekając na mnie. Ja miała przynajmniej trochę czasu by wszystko przemyśleć. Tak bardzo chciałam żeby ta sytuacja z pocałunkiem nie wydarzyła sie...Nawet sama nie wiem czemu to zrobiłam, może chwila słabości, czy po prostu brak uczucia ze strony drugiej osoby. Już jak widać wcale nie panowałam nad sobą.
Daleko nie musieliśmy iść, już po parunastu minutach ukazał sie koniec lasu zastąpiony piaskiem i małym jeziorkiem.

- Tutaj zostaniemy - Powiedział Jay głośniejszym tonem bo cały czas byłam w tyle.

Byłam z siebie niesamowicie dumna że udało mi sie przejść tyle o własnych nogach, już nie czułam sie tak sparaliżowana jak wcześniej. Wystarczyło tylko dać mi szanse. Po piasku jak każdy chyba wie chodzi sie o wiele trudniej, dlatego moje tępo znowu zostało zmniejszone. Justin już oparł motocykl o pobliskie drzewo i chciał pomóc mi dalej iść.

-Zostaw mnie - Mruknęłam odpychając go lekko.

- No przecież nie dasz rady...

- Dam rade - Spojrzałam w jego oczy.

- Z twoją czy bez twojej pomocy i tak dałabym rade - Podniosłam ton głosu nie zatrzymując sie.

Przez chwile sie nie odzywał, jakby nie spodziewał sie takiej wypowiedzi z mojej strony.

- Co sie z tobą dzieje?! Najpierw niby taką wdzięczność mi okazujesz, a teraz znowu stałaś sie zimną suką !- Krzyknął, oddalając sie ode mnie.

Ruszył przed siebie, w las, powoli zaczynałam go tracić z oczu.

- Tak, idź sobie, zostaw mnie tu, to będzie kurwa najlepsze rozwiązanie ! - Gdy zupełnie już go nie widziałam wpadłam w małą panikę.

Wiedziałam że sobie bez niego nie poradzę, te słowa wypowiedziane były w gniewie..w gniewie na samą siebie. Bezsilnie usiadłam na piasku chowając głowę między nogi. Znowu musiałam wszystko spierdolić. Cały czas miałam powtarzałam sobie w głowie że on nie mógł mnie tak po prostu zostawić...liczyłam na to że zaraz wróci. Gdy robiło sie coraz ciemniej..straciłam nadzieje...

___________________________________

Hejooo <3 
Strasznie was przepraszam że znowu taka długaaa przerwa była :( 
W ramach przeprosin następny rozdział dodam albo dzisiaj a jak nie dzisiaj to na pewno jutro :* 
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze i jeszcze raz przepraszam jeżeli was zawiodłam ale wiecie jak to jest jak ma sie strasznie dużo na głowę.. 
Mam nadzieje że rozdział wam sie spodobał i wyrazicie opinie w komentarzu <33 

10 komentarzy:

  1. Roździał jest genialny .. Niemoge sie doczekac c będzie dalejj..!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku rozdzial genialny ;** czekam z niecierpliwoscia nn xD ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. cudo, cudo, cudo nic więcej nie mogę powiedzieć

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty! Kocham twoje blogi <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże to jest kurwa zajebiste no!!! <3 no kurwa jak ty możesz tak genialnie pisać, co? No ja tego nie czaję .. jesteś cholernie uzdolniona dziewczyno! Też chce taka być !! No to jest normalnie cuuuuuudowne i genialne i świetne i wogóle !!! Kocham to tak cholernie że sobie nie wyobrażasz nawet tego! <333 jesteś zajebista ♥ to opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie czytałam <3333 czekam z niecierpliwością na kolejny i dodaj go szybko <33 !!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział z niecierpliwością czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń