niedziela, 12 stycznia 2014

Chapter 16

Notka pod rozdziałem ! 

Oczami Roxanne

Sama nie wierzyłam w to co robię. Całkiem już straciłam umiejętność trzeźwego myślenia.

Wsiadłam na motor jednego z mężczyzn, mocno owijając ręce wokół jego pasa. Słyszałam tylko rozmowy innych jak i warkot silników. Nie byłam przekonana co do tego wszystkiego, nadal nie mogłam zrozumieć jak znowu mogłam sie zgodzić na ten jego jakże wspaniały plan, który w każdej chwili może nie wypalić. Chciałabym żeby to wszystko się już skończyło, żebym mogła być w domu, bezpieczna, razem z moim bratem..Tak bardzo mi go brakuje. Wiem że moje marzenia w tamtej chwili musiałam odłożyć na drugi plan, miałam być skupiona, Myśleć nad tym co robię. Misja wydawała sie prosta, ale gdy cała pewność siebie odeszła, trudno było wykonać nawet najmniejszy ruch.

W czasie jazdy, wyciągnąć pistolet, przyłożyć kolesiowi do ciała, i szepnąć do ucha by posłusznie zatrzymał sie na poboczu..Tak, bułka z masłem- Prychnęłam pod nosem. Mężczyzna spojrzał ostatni raz na mnie, upewniając się czy na pewno chce jechać, widząc ze sie nie sprzeciwiam, chwycił za kierownice i odpalił motocykl. Kiwnął głową do grupki chłopaków i z piskiem opon ruszył przed siebie.

Moją akcje miałam zacząć widząc miejsce z którego wyszliśmy z lasu, tylko ciekawe jak miałam to zrobić gdy na zewnątrz panowała zupełna ciemność. Musiałam sie bardziej skupić, oraz rozglądać na wszystkie strony. Chłopak chcąc mi zaimponować, zaczął coraz bardziej przyśpieszać. Natomiast mój uścisk wokół jego pasa się wzmocnił. Przez chwile, w mojej głowie przemknęły wszystkie złe scenariusze które w tak krótkim czasie ułożyły sie w całość. Nie było czasu na jakieś przemyślenia, zobaczyłam knajpkę, którą zdążyliśmy już..odwiedzić. To był czas bym zaczęła działać. Powoli by nie wzbudzać podejrzeń, ale też by nie spowodować wypadku sięgnęłam do kieszeni bluzy.

Miałam nadzieje że poczuje zimny metal, lecz zamiast tego natknęłam sie na pustkę. Od razu moje całe ciało zdrętwiało, wszystkie kolory z mojej twarzy odpłynęły, a żołądek boleśnie się skręcił. To był moment w którym jeden z scenariuszy zaczął sie wypełniać. Od razu panika mną ogarnęła, teraz byłam zdana tylko na siebie, musiałam zrobić wszystko by wyjść jakoś z tego cało.

- Zatrzymaj sie - Szepnęłam wprost do jego ucha.

Nie zareagował, pewnie nie usłyszał.

- Zatrzymaj się - Powiedziałam głośniej, musiał usłyszeć.

Lecz tym razem także niczego nie powiedział, za to uśmiechnął się ponuro nie spuszczając wzroku z jezdni. Wiedziałam co się teraz stanie, byłam pewna że to się tak skończy. Kolejny nie wypał. Tylko czy tym razem martwiłam się o innych? Nie, w tamtej chwili myślałam tylko o tym by uratować swój tyłek. No w końcu kto by tak nie myślał. Odsunęłam sie od mężczyzny jak najdalej mogłam, lecz na tyle bezpiecznie by nie spaść z pędzącej maszyny. Nie mogłam się wyrywać, bo nie tylko on by ucierpiał ale i ja. Musiałam czekać, w nerwach, w niepokoju, na zatrzymanie się motocyklu.

Ostatnim razem kiedy sie tak bałam było to porwanie..teraz je pamiętam i wiem co się ze mną stało..może trochę późno, ale lepsze to niż nadal żyć w ciągłej niepewności. Nadal się zastanawiałam jak jeszcze wytrzymałam tak spokojnie na tym siedzeniu, powstrzymując łzy. Lecz nie trwało to długo, gdy wszystkie budynki i oznaki cywilizacji zniknęły rozpłakałam się jak dziecko, miałam najgorsze przeczucia. W myślach zaczęłam już żegnać sie ze wszystkimi znajomymi, bratem i Justinem..Własnie, przecież on tam czeka na mnie, czeka aż wykonam swoje zadanie. Jedynie on może mnie uratować, ale jeżeli mam być szczera to sama w to wątpiłam. Czułam że Justin cały czas szukał jakieś okazji by pozbyć sie mnie, wreszcie mu się udało. Wreszcie będzie miał mnie z głowy, przynajmniej on będzie się z tego cieszył.

Jechaliśmy już na prawdę długo, a bluza Justina nie pomagała mi już zatrzymać ciepła. Skuliłam sie jeszcze bardziej, powoli wycierając zimne łzy z mojego policzka. Mężczyzna w ogóle nie zwracał na mnie uwagi, mój szloch jak i trzęsące się ciało nie przykuwało jego uwagi. Tak bardzo chciałam w tamtej chwili żeby to wszystko się już skończyło. Nie miałam już siły, mój nastrój zmieniał się z minuty na minute, nie miałam już siły nawet myśleć o tym co mnie czeka. Dziwiło mnie tylko to że nikt inny nie jechał tą drogą, zupełna pustka, w okół słychać było tylko ryk silnika oraz niekiedy odzywające sie zwierzęta leśne. Gdy spojrzałam w prawo bądź lewo widziałam mroczny las, który wydawał sie nie mieć końca. Wszystko już wydało się nie mieć końca.

Zamknęłam oczy, wyobrażając sobie od bardzo dawna niewidzianą twarz Ryana, uśmiechał sie do mnie, wydawało mi sie nawet że przywoływał mnie do siebie. Mimo spływających łez uśmiechnęłam się. Tak bardzo chciałam żeby był teraz przy mnie, przytulił i juz nigdy nie opuścił. Nawet przy Justinie czułam sie bezpieczniejsza niż przy tym facecie, chyba wszędzie czułam sie bezpieczniejsza. Justin i Ryan, musieli być bardzo zżyci, tak jak bracia. To właśnie Justinowi Ryan powierzył opiekę nade mną, na tyle mu zaufał by wiedzieć że zapewni mi to co on zawsze chciał. Bieber był dobrym człowiekiem, tylko skrywał  sie pod maską twardziela, za wszelką cenę nie pokazując prawdziwego siebie..a może on taki już był, nie znam go by móc oceniać.. Tak czy inaczej moje przemyślenia w ogóle nie miały sensu, nawet jeśli w środku jest miłym, opiekuńczym chłopakiem to i tak mogę go już nigdy nie zobaczyć, nikogo już nie zobaczę. Gwałtowny skręt w lewo o mało co nie przyprawił mnie o zawał, od razu mocno chwyciłam sie mężczyzny. I wtedy jazda motorem miała się zakończyć. Za drzewami, mało widoczna znajdowała sie przyczepa. Dlaczego nie zdziwiło mnie to ze osoba taka jak on mieszka z dala od wszystkiego w środku lasu..Tak bardzo było to przewidywalne. Z jednej strony cieszyłam sie ze wreszcie sie zatrzymaliśmy, ale tak naprawdę własnie teraz miało zacząć sie piekło..

___________________________________

Hejoo <3
Chyba cały czas będę was przepraszać za to że rozdziału znowu tak długo nie było, ale ściągnęłam na siebie trzy opowiadania a do tego  zostałam adminką na jednej ze stron o Justinie, a do tego wszystkiego dochodzi jeszcze szkoła. Tak wiem, mogłam to przemyśleć, ale myślałam że dam sobie rade. Od razu mówię że pod żadnym pozorem nie opuszczałam tego opowiadania, ani innych, po prostu rozdziały pojawiać będą sie rzadziej. Przepraszam was strasznie za to ;( 
Mam nadziej że nie opuścicie mnie jak i tego opowiadania, strasznie mi na was zależy i nie chce was stracić, kocham pisać opowiadania, ale pewnie wiecie jak to jest, trzeba to wszystko razem pogodzić..Jeszcze raz was przepraszam, mam nadzieje ze rozdział wam się spodobał i wyrazicie opinie w komentarzu <33

3 komentarze:

  1. świetny jak zawsze :D
    nie mogę się doczekać nn :)
    http://nadalpamietam.blogspot.com/
    http://she-dont-like-the-lights-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Siemka, chcę poinformować, że nominowałam Cię do Liebsten Award. Więcej informacji tutaj http://tlumaczenie-ewb.blogspot.com/2014/01/libsten-award_14.html


    A ogólnie to uwielbiam Twojego bloga shcbadsubvusdbfvudsbhvuds, dziękuje, że go piszesz! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń