niedziela, 19 stycznia 2014

Chapter 17

- Wchodź - Warknął koleś puszczając mnie w drzwiach pokazując że choć trochę ma w sobie uczyć.

Nie mogłam pokazać że sie boję, choć łzy na moich pliczkach mówiły same za siebie. Powoli weszłam do środka w ciemności nie dostrzegając żadnych rzeczy. Przystanęłam, trzęsąc sie z zimna, słyszałam tylko jego kroki, podchodził do mnie. Zakryłam rękawem bluzy usta, by ponownie się nie rozpłakać. Czułam jego obecność blisko mnie, słyszałam jego oddech.

Dostrzegłam w cieniu rękę która zbliżała sie do mojej twarzy. Skuliłam się bardziej w koncie czekając na  ból, lecz zamiast tego w małym pokoju rozprzestrzeniło sie światło. Podniosłam głowę, spoglądając na mężczyznę włączającego lampę. Czując się lekko zakłopotana, wstałam na nogi spuszczając wzrok, nie mogąc spojrzeć mu w oczy. Cisza panowała w całym pomieszczeniu, sprawiając że czułam się jeszcze gorzej. Chłopakowi niezręczna przerwa nie przeszkadzała, stał w miejscu. Po chwili poczułam czyjś dotyk na ręce, odruchowo ją wyrwałam przekręcając głowę w bok, gdzie dostrzegłam różnej wielkości i koloru obrazy. Nieznajomy jednak nie dawał za wygraną i tym razem bardziej brutalnie chwycił mój podbródek i zmusił bym na niego spojrzała. Od razu adrenalina w moich żyłach rozprzestrzeniła sie po całym ciele. Jego piwne oczy badały każdy skrawek mojej twarzy zatrzymując się na ustach.

Zaczynając sie przybliżać, złączył wspólnie moje i jego wargi. Za nic nie mogłam pozwolić by to się wydarzyło, nie odwzajemniałam żadnego jego gestu. Wydawało sie że własnie przez to rozwścieczyłam go jeszcze bardziej. Bez żadnego ostrzeżenia chwycił moje nadgarstki umieszczając je nad moją głową. Nie odzywając sie nawet słowem, po prostu robił wszystko po kolei, jakby robienie czegoś wbrew woli drugiej osoby było czymś normalnym.

- Błagam, przestań - Wymamrotałam w przewie między pocałunkami.

Czułam na moich  ustach słony posmak, spowodowany moimi łzami.

- Shhh - Znów nie pozwolił mi więcej dość do głosu.

Byłam bezsilna, czułam sie taka niepotrzebna, nie mogłam nic zrobić.

- Proszę cie.. - Miałam świadomość ze moje błagania nie robiły na nim żadnego wrażenie, nie przerywał.

 Z moich drgających ust przeniósł się na odkrytą szyje. Czułam jak moje nadgarstki które cały czas trzymał stawały się aż sine z mocnego uścisku. Wiedziałam że nawet jeżeli użyje całej swojej siły nie dam rady go powstrzymać.Byłam tak bardzo bezsilna, nigdy nie czułam, czegoś takiego. Nawet się nie obejrzałam a chłopak wreszcie puścił moje dłonie, lecz szybko chwycił za moje biodra bym sie nigdzie nie ruszyła.

- Spokojnie, odpręż się.. - Szepnął do mojego ucha, przyprawiając mnie o jeszcze większy strach.

Bez ostrzeżenia podniósł mnie i zmusił bym oplotła nogi wokół jego pasa.

- Jeżeli nie będziesz współpracować, to nie będzie dla ciebie najlepiej - Jego głos już nie był tak delikatny.

Zachłysnęłam sie powietrzem gdy moje plecy uderzyły o niewielkie, wąskie drzwi otwierając je szeroko. Mały pokoik, w którym większość miejsca zajmowało łózko. Idąc parę kroków do przodu mężczyzna rzucił mnie na łóżku, ponownie sie nade mną nachylając. Zaczął całować moje  usta przechodząc do szczęki i szyi na której zostawiał malinki. Przez ciągle spływające łzy nie mogłam dobrze dostrzec jego twarzy, lecz gdy wsiadłam na jego motor widziałam że nie był tacy jak inni z jego paczki, ten wydawał mi się normalny..chyba za szybko oceniłam książkę po okładce. Nim sie spostrzegłam moja koszulka była na podłodze odsłaniając mój biały stanik.

 Panika zaczynała we mnie wzrastać, ale wiedziałam ze muszę robić to co on mi każe, chciałam po prostu żeby było już po wszystkim, żebym mogła wrócić do domu, i zostać tam , zamknięta, już na zawsze. Wiem że jeśli chce się żeby było dobrze najpierw trzeba przejść przez jakieś piekło. Chyba o takie piekło chodzi  w moim życiu, na razie moją codziennością było piekło.Podniosłam lekko głowę a widok jaki miałam przed oczami sprawił ze moja adrenalina wzrosła do maksimum. Chłopak już był w samych bokserkach. Położył swoje zimne dłonie na moim brzuchu.

- Nie płacz już, wszystko będzie dobrze - Szepnął w moją stronę zjeżdżając do moich spodni.

 Musiałam coś zrobić, musiałam jeszcze spróbować.

- Błagam cie, nie rób tego, nie możesz... - Spojrzałam na niego kładąc ręce na jego dłoniach.

Spojrzał na mnie wzrokiem który był nie do odgadnięcia. Starałam sie z całych sił by wymyślić rzecz dzięki której będę wolna.

- Jestem w ciąży.. - Te słowa wyleciały z moich ust, nawet ich  nie przemyślałam.

Modliłam sie tylko o to żeby to nie brzmiało jak kłamstwo, żeby on w nie uwierzył. Patrzyłam na niego oczami pełnymi bólu, natomiast on automatycznie sie ode mnie odsunął stając jak sparaliżowany.

- W ciąży ? Żartujesz sobie, prawda ? - W jego głosie słyszałam nutkę złości ale i niepokoju.

Patrzyłam mu w oczy z bólem, z całych sił starałam sie by w to uwierzył. Gdy ja jak i on nie odzywaliśmy się przez tą chwile ciszy, chłopak tak po prostu wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie zupełnie samą. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić, jak się zachować. Z jednej strony ogromny kamień spadł mi z serca ale nadal znajdowałam się w obcym otoczeniu. Telefon to była rzecz której teraz najbardziej potrzebowałam, niestety został on daleko stąd w magazynie, do którego nigdy więcej nie chce wracać.

Wstałam z łóżka podnosząc z ziemi moją koszulkę i bluzę. Szybko ubrałam się powoli kierując się w stronę drzwi, otworzyłam je delikatnie nie chcąc robić hałasu. Ruszyłam przed siebie rozglądając się na wszystkie strony. Zatrzymałam się jednak gdy usłyszałam głos nieznajomego.

- Nie dam rady..ona jest w ciąży - Gdy tylko to zdanie zostało przez niego wypowiedziane wiedziałam że rozmawiał o mnie, przez co stanęłam w bezruchu.

- Nie! Tylko nie przyjeżdżajcie...sam to zrobię, obiecuje..- Krzyknął do słuchawki zmartwionym głosem, a po moim ciele przebiegły ciarki, nie mogłam więcej słuchać tej rozmowy.

Musiałam jak najszybciej uciec z tamtego miejsca. Ruszyłam szybkim krokiem spowrotem wchodząc w nieznane mi drzwi, które gdy tylko spostrzegłam prowadziły do łazienki. Zamknęłam je szybko skulając się w koncie małego pomieszczenia. Już myślałam że wszystko będzie dobrze, że udało mi się uratować samą siebie. Zakryłam dłonią usta by nie wyszedł z nich szloch alarmujący że jestem w tym miejscu. Chwile po tym jak się oddaliłam od mężczyzny on zakończył połączenie i szybko podążył w stronę sypialni, słyszałam kroki. Przekleństwa wydobyte z jego ust świadczyły o tym że dostrzegł że mnie nie ma.

- Gdzie jesteś ?! - Wydarł się na całą przyczepę jeszcze bardziej podnosząc mój poziom strachu.

Krążył cały czas, pewnie sprawdzając wszystkie zakątki, niestety nie było ich dużo. W końcu usłyszałam głośnie walenie do drzwi jak i krzyki...

________________________________

Hejoo <33
Rozdział jest o dziwo na czas, co od jakiegoś czasu nie często sie zdarza ;D 
Mam nadzieje ze wam sie spodobał i wyrazicie swoją opinie w komentarzu <33

5 komentarzy:

  1. Wow cudny zcekam na nexta mam nadzieje ze bedzie on szybko
    Kocham Kate :****

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny jak wszystkie
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy będzie next????? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń