niedziela, 6 kwietnia 2014

II Chapter 2

Ważna informacja pod rozdziałem :* 

- Dzisiaj spotykamy sie z Tylerem, ma nam dać resztę towaru - Matt wszedł do mojego pokoju sprawiając że drzwi mocno uderzyły o ścianę.

Podniosłem sie od razu z łóżka odrzucają kołdrę.

- Nawet tu nie mogę być sam - Jęknąłem przeczesując poszarpane włosy.

- Znowu masz zamiar użalać sie nad sobą ? - Spojrzał na mnie opierając sie o framugę drzwi.

- A nawet jeśli tak to co ci do tego - Przetarłem zmęczone oczy przewracając sie na drugi bok zakrywając głowę kołdrą.

- Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz ? Chce ci kurwa pomóc ale ty jak zawsze zachowujesz sie jak dziecko - Jednym ruchem wyszarpał z moich rąk kołdrę odrzucając ją w bok.

- Ona bardzo dobrze sobie radzi, jest bezpieczna, daj wreszcie spokój i zapomnij, masz obowiązki którymi musisz sie zająć albo nie tylko ty ucierpisz ale też wszyscy z paczki... Za dziesięć minut widzę cie na dole gotowego - Opuścił pokój.

Zdawałem sobie sprawę z tego że on ma racje, ale ja teraz inaczej nie potrafiłem. Musiałem sie w końcu ogarnąć. Wstając z łóżka zgarnąłem jakąś koszulkę ze spodniami by od razu w łazience móc sie przebrać. Coraz gorzej już ze mną było, zaniedbałem to wszystko. Zostawiając ją w tym domu myślałem że więcej nie będę musiał o niej myśleć, jak widać pomyliłem sie. Nie czułem nigdy tego co teraz, nie wiedziałem jak sobie z tym poradzić. Przeładowując broń schowałem ją do tylnej kieszeni przykrywając białym podkoszulkiem.

Zamknąłem pokój schodząc po schodach na dół gdzie już na mnie czekali Matt, James i Theo. Wymieniłem tylko z nimi jedno spojrzenie po czym ruszyłem w stronę wyjścia. Ubrałem buty będąc gotowy do wyjścia. Przed domem już stał zaparkowany czarny samochód Matta którego oczywiście nikt oprócz niego nie mógł ruszać. Usiadłem na przednim siedzeniu czekając na resztę. Nie miałem pojęcia gdzie mieliśmy jechać, ale też nie miałem najmniejszej ochoty pytać o to kogoś. Milczenie teraz było dla mnie najlepsze, przyzwyczaiłem sie już do ciszy.

Ruszyliśmy już po chwili, słuchać było tylko warkot silnika i ciche granie radia.

- Nie będziemy tam sami, inne gangi przyjadą po towar, wiec musimy uważać , nie każdy jest uczciwy. - Jako pierwszy odezwał sie Matthew nie odrywając wzorku od jezdni, zwrócił tym moją uwagę.

- Inne gangi ? Na przykład ? - Spojrzałem na niego widząc jak automatycznie jego szczęka sie zaciska.

- Nie ważne...

- Gadaj - Podniosłem nieco ton poprawiając sie na swoim miejscu.

- Grzeczniej Bieber - Do rozmowy oczywiście musiał sie wtrącić Theo czyszcząc swój pistolet.

- Zamknij mordę, dalej macaj sobie broń i nie wtrącaj sie do rozmowy która jak zwykle nie dotyczy ciebie - Warknąłem na chwile przenosząc na niego wzrok.

Z uśmiechem na ryju nie odezwał sie już.

- Jeżeli o to ci chodzi to tak, będzie tam gang Jasona - Powiedział spokojnie obdarzając mnie przez sekundę swoim spojrzeniem.

Od razu cały sie spiąłem, zaciskając pieści ponownie usiadłem w swojej dawnej pozie na skórzanym fotelu tępo wlepiając wzrok w szybę.

- Justin..

- Nie mów już nic do mnie - Wysyczałem przez zęby.

Nie mogłem wybuchnąć, trudno jednak było opanować swoje emocje.

Przejeżdżaliśmy przez ulice na której znajduje sie szkoła Roxy. Gdy spojrzałem na wejście do budynku ujrzałem coś co od razu sprawiło że nie mogłem dłużej wytrzymać.

- Zatrzymaj sie ! - Krzyknąłem od razu szykując sie do wyjścia.

Matt spanikowany wcisnął hamulec tracąc panowanie nad autem. Obracając sie parę razy wokół własnej osi auto uderzyło o latarnie uliczną. Wyskoczyłem z samochodu jak poparzony czując powstałą adrenalinę w moich żyłach. Bez zastanowienia biegłem w stronę szkoły mając przed oczami jak jakiś chłopak szarpał sie z Roxanne. Zacisnąłem pieści odpychając tego typa od dziewczyny.

-Nigdy więcej sie do niej nie zbliżaj bo jeżeli zobaczę że łamiesz moje zasady pożałujesz że sie urodziłeś - Opanowując w małym stopniu wszystkie emocje splunąłem w jego stronę cisnąć z oczy piorunami.

Chłopak uśmiechnął sie tylko drwiąco. Gdy lepiej mogłem zobaczyć jego twarz od razu miałem ochotę rozprawić sie z nim tam i teraz nie patrząc na nikogo.

- Widzimy sie niedługo - Odezwał sie odwracając sie do mnie plecami po chwili wsiadając do swojego czarnego vana.

 Mój oddech był przyspieszony tak samo jak bicie serca, myślałem że zaraz wyskoczy z piersi. Miałem ochotę coś rozpierdolić tylko po to by dać upust całemu zdenerwowaniu. W jednej sekundzie zdałem sobie jednak sprawę w jakiej sytuacji teraz sie znajdowałem. Odwróciłem sie powoli widząc przerażone oczy szatynki. Tak blisko nie byłem z nią od wielu miesięcy, mogłem poczuć zapach jej perfum który unosił sie w powietrzu. Widziałem jak była w kompletnym szoku, nie mogła  wydusić z siebie żadnego słowa. Otworzyłem usta chcąc jako pierwszy rozpocząć rozmowę, lecz krzyk zza mnie przerwał to.

- Co ty odpierdalasz, chciałeś nas zabić ?! - Ich miny mówiły same za siebie, powoli zbliżali sie w moja stronę.

Szybko jeszcze raz spojrzałem przez ramie chcąc ujrzeć Roxy lecz po niej nie było nawet śladu. Weszła do szkoły po chwili znikając z mojego pola widzenia.

- Czy ty jesteś normalny ?! - Co chwile następny krzyczał w moją stronę.

Spuściłem wzrok na ziemie idąc w ich kierunku.

- Musiałem.. - Odezwałem sie łapiąc sie za włosy szarpiąc za końcówki.

- Słuchaj - Matt chwycił mnie za koszulkę stając ze mną twarzą w twarz.

Był wściekły, nie tylko to widziałem ale i czułem.

- Jeszcze jeden taki numer a skończy sie ulgowe traktowanie względem ciebie, za dużo sobie pozwalasz gówniarzu - Pierwszy raz słyszałem żeby tak do mnie mówił, wiedziałem że naruszyłem granice, zgadzałem sie z jego słowami, ale ja inaczej nie mogłem.

Nie mogłem pozwolić żeby Jason zbliżał sie do Roxanne.

Nie odezwałem sie. Puścił moją koszule  po prostu wracając do auta. Zauważyłem ten przebiegły uśmieszek na ustach Theo na który mimo wszystko próbowałem nie zwracać uwagi. Bez słowa wszyscy udaliśmy sie do lekko poobijanego samochodu. Widziałem tą wściekłość wymalowaną na twarzy Matta, teraz przez cały czas będzie mi wypominał ten stłuczony zderzak. Po pary próbach odpalenia silnika wreszcie sie udało. Z piskiem opon ruszyliśmy do ogromnej posiadłości Tylera, gdzie zbierały sie wszystkie gangi. Wszyscy pracowaliśmy dla jednego faceta a cały czas rywalizowaliśmy, podzieliliśmy sie na paczki. Dochodziło nawet do tego że z zazdrości zabijają sie chcąc przejąć kasę od Tylera. To wszystko było skomplikowane, ale gdy już sie w tym siedzi trochę samo koduje ci sie to w głowie.

Oboje z Ryanem przystąpiliśmy do tego gdy on znalazł sie w tak trudnej sytuacji że nie mógł zapewnić siostrze dachu nad głową, mnie starzy zostawili wyjeżdżając z dala od Californii, do dzisiaj nie wiem gdzie są, a wtedy jakoś musiałem sobie radzić.

Daleko poza miastem, w głębi lasu znajdował sie dom Tylera. Zatrzymaliśmy sie na poboczu. Z auta wyszedłem jako pierwszy nie czekając na nich idąc powoli przed siebie poprawiając broń w kieszeni spodni. Podchodząc do wielkiej bramy spojrzałem prosto w kamerę której obraz  docierał do biura Tylera. Już po chwili tak jak myślałem brama sie rozsunęła dając mi możliwość wejścia na jego posiadłość. Nie rozglądałem sie zbytnio po tym terenie, nie interesowało mnie to. Przyjechaliśmy tu tylko po towar, nie chciałem niepotrzebnych scen. Zwłaszcza modliłem sie by nie spotkać tego jebanego frajera przez którego moje nerwy codziennie są na skraju wytrzymałości. Bez pukania wszedłem do ogromnego domu na powitaniu widząc już parę gangów które nigdy nie odważyłyby sie stanąć twarzą w twarz z nami. Spokojnie przechodziłem między pokojami kierując sie do tego właściwego z którego co chwile wychodził jakiś typ. Gdy na korytarzu nie było nikogo, próg pomieszczenia przekroczyłem ja. Smród cygara dotarł do moich nozdrzy, przyprawiając mnie o lekki kaszel. Machając ręką by odgonić szary dym ruszyłem głębiej do pokoju, niewyraźnie widząc sylwetkę wysokiego mężczyzny.

- A gdzie reszta ? - Zachrypnięty głos dotarł do moich uszu utwierdzając mnie tylko w tym że ktoś jednak jest w pokoju.

- Już tu idą - Z trudem odpowiedziałem stajać nieco przy ścianie. Tak jak mówiłem już po krótkiej chwili do pokoju weszli Matt, Theo i James. Tylko my sie zjawiliśmy, nie chcieliśmy tu tłumów, a poza tym nigdy nie wiadomo co stało by sie z naszą kryjówką, lepiej jak ktoś jest tam i pilnuje wszystkiego.

Wszystkie sprawy załatwiliśmy dość sprężnie co rzadko sie zdarzało, zawsze Tyler miał jakieś sprawy do naszej czwórki gdzie tylko nam powierza dodatkowe misje przez które nie tylko dostajemy pieniądze ale i szacunek od niego, co akurat było bardzo ważne. Chowając zdobyte rzeczy do pojemnej, dużej torby mogliśmy już spokojnie ruszyć do wyjścia. Gdy już myślałem że ten dzień skończy sie już bez żadnych niespodzianek na mojej drodze stanął Jason. Ten drwiący uśmieszek nie schodził z jego twarzy ani na minute co stawało sie nie tylko dziwne ale i przerażające. Gdy tylko go widziałem, przed moimi oczami pojawiał sie obraz leżącego Ryana błagającego o litość. Od razu zacisnąłem pięści nie mogąc pozwolić by w tamtym miejscu zrobił rzecz którą na pewno będę żałował.

- Ale ona sie zmieniła, niezła z niej laska co ? - Odezwał sie opierając sie o małą półkę przy ścianie.

Musiałem sie  stamtąd wydostać, nie mogłem dłużej przebywać w miejscu gdzie był on. Wymijając go szybkim krokiem wyszedłem z domu. Moja szczęka była mocno zaciśnięta, tak samo jak mięśnie które tylko z oddechem na chwile sie rozluźniały. Nim wsiadłem do samochodu Matta którym podjechali po mnie usłyszałem za sobą.

- Jeszcze nas razem zobaczysz - Nie musiałem nawet zgadywać do kogo należał ten głos.

Najgorsze w tym było to że wiedziałem że on nie żartował...

_______________________________
 Hejoo <3 
Kolejny rozdział drugiej cześć, mam nadzieje ze wams ie spodobał i wyrazicie opinie w komentarzu <33 

______________________________

Założyłam nowe opowiadanie, od razu mówię będą znajdywać sie tam drastyczne sceny  i oczywiście będzie z udziałem Justina, wiec jeżeli ktoś ma chęć zaczać czytać tutaj macie link >>>> OPOWIADANIE

8 komentarzy:

  1. cudo i na pewno zajrzę na nowe opowiadanie
    Ps: zapraszam do mnie
    http://donia-99.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste Napewno te 2 opowiadanie będzie tak samo Zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku swietnee xD /BernadkaxD

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne <3 ~Justyna :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz te opowiadania, naprawdę! Czytam jednym tchem i ledwo oddycham jak kończę, haha! Czekam na następną notkę i zapraszam na www.love-choice.blogspot.com -> Justin Bieber w roli głównej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuper. Wspanialy rozdzial. Informuj tt: @BelieveInYouJB i ask: horseloverx3

    OdpowiedzUsuń