niedziela, 27 kwietnia 2014

II Chapter 4

- Proszę, porozmawiaj ze mną - Chwyciłem ją za rękę.

- Teraz ci sie zachciało gadać, nie sądzisz że już trochę za późno ? - Stanęła przede mną, strącając moją dłoń.

Próbowałem utrzymać z nią kontakt wzrokowy lecz ona patrzyła wszędzie, tylko nie na mnie. Już wtedy wiedziałem że mnie nienawidzi, a gniew jaki przelewała w swoich słowach przyprawiał mnie o dreszcze.

- Nic nie rozumiesz.. - Zrobiłem krok w jej stronę.

- I  wiesz co? Nawet nie chce zrozumieć - Nie dała mi już dojść do słowa, omijając innych wbiegła po
schodach na górę.

Patrzyłem przez chwile na miejsce w którym przed chwila była. Wiedziałem że długo potrwa zanim mi znowu zaufa. Nikt nie powiedział że będzie łatwo. Nie mogłem jej sobie tak po prostu odpuścić, nie potrafiłem.

***

Czekałam na tą jedną dziewczynę, tą która zawsze wychodząc ze szkoły przystaje na chwile by spostrzec co sie dzieje wokół niej. Gdy myślałem już że nie było jej w ogóle w budynku, wybiegła z niego w zupełnie innym humorze niż zwykle, widziałem po wyrazie jej twarzy że musiała być nieźle zdenerwowana. Szybko wyszedłem z auta, kierując sie prosto w jej stronę. Gdy tylko mnie spostrzegła od razu przyśpieszała. 

- Roxy, poczekaj - Próbowałem ją dogonić. 

Już po chwili znalazłem sie przed nią przytrzymując ją lekko by nie uciekła mi ponownie. 

- Pozwól mi coś powiedzieć - Szepnąłem patrząc prosto w jej oczy. 

Pierwszy raz od bardzo dawna mogłem z bliska ujrzeć jej oczy. Mimo że nie było w nich tych wesołych iskierek co kiedyś to nadal były przepiękne. Nie odzywała sie, co uznałem za pozwolenie. 

- Nigdy bym cie tam nie zostawił gdybyś wtedy nie była bezpieczna, zrobiłem to dla twojego dobra.. - Otworzyła usta, pewnie chcąc mi przerwać. 

- Nie przerywaj mi - Przymknąłem lekko oczy wyjaśniając dalej. 

- Nie chciałem byś znowu przeżywała piekło z gangiem, żebyś znowu była na to narażona, wolałem byś mieszkała w miejscu gdzie nikt nie zrobi ci krzywdy, gdzie będziesz mogła prowadzić normalne życie. - Westchnąłem  mając nadzieje że mnie zrozumie.

 Spuściłem wzrok na swoje buty czekając tylko na jej odpowiedz.

- Dlaczego teraz wróciłeś ? - Zapytała sie drżącym głosem, choć domyślałem sie że znała odpowiedz na to pytanie.

- Chce cie mieć przy sobie, nawet nie wiesz jak ciężko mi było z myślą że nie mogę z tobą być cały czas. Nie mogę pozwolić żeby Jason spróbował mi cie zabrać -  Ponownie spojrzałem jej w oczy, świeciły sie od łez które w każdej chwili mogły wypłynąć na powierzchnie.

- I jak Jason znowu sobie odpuści ponownie mnie zostawisz. Nie zniosę tego drugi raz, nie jestem zabawką która sie po jakimś czasie znudzi i można ją odstawić w kąt - Zamrugała parę razy przez co parę stróżek łez popłynęło po jej lekko zaróżowionym policzku.

Szybko otarłem je kciukiem czując jak zadrżała.

- Nawet jak będziesz tego chcieć to ja i tak cie już nie zostawię - Zapewniłem ją lekko sie uśmiechając.

Ona natomiast położyła swoje dłonie na mojej klatce piersiowej odpychając mnie nieco.

- Daj mi to wszystko przemyśleć - Spuściła wzrok sama ocierając wszystkie łzy.

Pociągnęła nosem poprawiając plecak na ramieniu.

- Przyjedz jutro, dam ci wtedy odpowiedz - Powiedziała pewnie, wymijając mnie ruszyła przed siebie.

Wiedziałem że potrzebowała czasu. Nagle zjawiam sie i znowu chce ją zabrać do swojego świata, to może być męczące. Sięgając do kieszeni ścisnąłem w dłoni klucze powoli idąc w kierunku samochodu.

Oczami Roxanne

- Oszalałaś ?! - Krzyknęła Lauren od razu siadając na moim łóżku. 

- Nic nie rozumiesz, sama sie zastanawiam dlaczego ci w ogóle o tym wszystkim powiedziałam - Westchnęłam dalej pakując swoje rzeczy do niewielkiej walizki która przez ten cały czas kurzyła sie pod moim łóżkiem.

 Po paru godzinach siedzenia i patrzenia  w ścianę wreszcie zdecydowałam. Byłam świadoma że mogę żałować tej decyzji.

- Co ty wyprawiasz ? - Zignorowała mnie ponownie.

Swoimi ciągłymi pytaniami zaczynała mnie na prawdę denerwować. Zatrzymałam sie na chwile spoglądając na nią.

- Słuchaj - Przełknęłam ślinę przeczesując swoje włosy.

- Oczekuje od ciebie tylko tego byś jutro, kiedy wrócisz tutaj zrzuciła mi tą walizkę przez okno. Nikomu nic nie mówisz, tak jakbyśmy sie nigdy nie poznały, tylko o to proszę - Zapinając zapakowaną walizkę schowałam ją ponownie pod łóżko by czekała tam do jutrzejszego dnia.

- Jesteś na prawdę walnięta - Powiedziała od razu wychodząc z pokoju.

Nie zwracając na nią uwagi położyłam sie na łóżku wlepiając wzrok w sufit.

Bałam sie jutra ale musiałam zaryzykować. Nadal nie ufałam Justinowi lecz wolałam być z nim niż tkwić w tych czterech ścianach nie mogąc nic zrobić.

Przez całe życie kierowałam sie głosem rozsądku nadszedł w końcu czas by to sie zmieniło..

_______________________________
Hejoo <3

No dość szybko uporałam sie z naprawą tego rozdziału i mam nadzieje ze taka sytuacja sie więcej nie powtórzy. 

Mam nadzieje że rozdział wam sie spodobał i wyrazicie opinie w komentarzu <33

9 komentarzy:

  1. Super nie mogę doczekać się nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OBy z nim uciekła !!!/@_evilgrin

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny :* czekam nn/ Bernadkaa xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajajajajaj ZAJAJAJEBISTE!!!! <3333333333 Gabi.

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. hejeczka, wczoraj wieczorem wpadłam na bloga i postanowiłam że zacznę czytać.
    jejku, tyle się dzieje, lubię to! ;d
    cieszę się, że jednak zaczęłam czytać. od dziś na pewno będę regularnie czytać oraz komentować! (;
    to takie świetne oiajfeowifjewoif <3
    NAWET NIE PRÓBUJ ZROBIĆ CZEGOŚ TAKIEGO, ŻE COŚ NIE WYJDZIE Z TĄ WALIZKĄ I ZOSTANĄ PRZYŁAPANI BO DOSTANIESZ ZOBACZYSZ!
    niech sobie uciekają:(
    czekam na kolejny aoifjwoifjweio <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie <3 Mam nadzieję, że uda się jej uciec :* ~Justyna :**

    OdpowiedzUsuń